Od rana pada deszcz. Jest ciemno i ponuro. Zapachniało jesienią, taką późną. Listopadem. Miałam wyjść trochę do ogrodu popracować, ale nic z tego. Pobiegłam tylko szybciutko zebrać trochę fasolki na obiad i do domciu. W ogrodzie jeszcze nieco dobra pozostało. Jest fasolka, kalarepa, papryka, koper, są piórka cebuli i późno wysiane buraczki na bowinkę. Jest rzepa, rzodkiew i rzodkiewka z tym, że do wyrwania, bo bez zgrubień. W przyszłym roku już ich siać nie będę skoro nie wychodzą. Nie wysieję również marchwi.
Przez ten deszcz nie przyszedł też sąsiad do wycinki drzewa, a powinnam już kupić młode drzewka i krzewy. Jeszcze mi braknie tych co chcę. Mam kupić mirabelkę, papierówkę i czereśnię, no i ulenę. Kupię też jeżynę bezkolcową i 5 krzaczków malin.
Po południu mam do roboty horoskop, a później wolne...Pewnie posiedzę trochę nad książkami o malowaniu...
Dieta tak sobie. Wczoraj zjadłam sporo sernika, ale nie przytyłam. Mam jednak 70 dkg więcej niż na pasku, co mnie trochę gryzie...
gilda1969
20 września 2014, 14:25Niech Cię nie gryzie, po prostu działaj:) Fajny ten Twoj ogród owocowy będzie:)
ewakatarzyna
20 września 2014, 12:57Sporo dobra jeszcze w ogrodzie. U mnie już tylko maliny zostaly.