Teraz leżę i dumam, bo nic zrobić dla siebie nie mogę z powodu meczu, który mi przeszkadza, a który mój pan koniecznie musi obejrzeć. Nie znoszę sportu, a właściwie nie sportu jako takiego tylko wrzasku kibiców. Te odgłosy są zdecydowanie nie w moim stylu. No ale cóż czasem muszę je znieść i Krzyśkowi ustąpić. Teoretycznie mogłabym wyjść, ale i w pracowni i w sypialni jest raczej chłodno, bo przecież tych wnętrz praktycznie nie ogrzewam. A przydałaby się chwila ciszy dla głębszego oddechu...
Diety nie trzymam, a właściwie to trzymam dietę 1200 kalorii. Menu: 2 kromki chleba jedna z ogórkiem, a druga z jajkiem, kotlet mielony z ziemniakami i ogórkiem, kisiel żurawinowy plus mandarynka i jabłka z kompotu.
gilda1969
6 marca 2014, 19:35OCh, też nie lubię odgłosów meczu, bardzo xle na mnie działają, od razu boli mnie głowa, rozumiem Cię doskonale. Kup sobie słuchawki, chyba, że masz - i na uszy z piękną, relaksacyjną muzyką:) A Tarot Anielski, o tak, jedne z piękniejszych talii.
Alianna
6 marca 2014, 07:53Mecze trzeba przetrwać, dla świętej spokojności. Buźka
mefisto56
6 marca 2014, 06:41Meczy piłkarskich też nie oglądam, ale z przyjemnością śledzę mecze siatkówki z udziałem reprezentacji Polski !!! Ja wstaję zawsze 6-6:30 !!!! Jestem rannym ptaszkiem i mam dłuższy dzień !! Serdecznie pozdrawiam i życzę miłego dnia !!! Krystyna