Przyznaję, z mojej winy. Jednak za duże folgowanie sobie nie popłaca ;) Na szczęście mam do przodu jeszcze 1 kg, więc spoko. Ale na ten tydzień zero podjadania. Od teraz. He, he, właśnie zjadłam kilka chipsów od syna ;) Na szczęście są niedobre, więc mnie więcej nie nęcą ;)) Jako odkucie dostałam podwyższony poziom na fitnes, od teraz 4 x po 10 powtórzeń.I, niestety, 50-60 minut na rowerku stacjonarnym. Blee, jak ja go nie cierpię.
Za to dzisiaj byłyśmy w tereniku. Ludzi mało, więc sobie poczadowałyśmy, jak na możliwości Figusia ;)) I, hurrra!, nareszcie przetarli trochę szlak. Będziemy mogły jutro pojechać gdzieś dalej. A w lesie było dziś prawie wiosennie. Ciepło, bez wiatru, ptaszki śpiewały, miodzio :))
pandamonium1980
22 lutego 2010, 21:41lonżownik to marzenie, wszystkie padoki sa za duze, moze uciec i tyle. poza tym przegania z padoku, na lonzy nic sobie nie robi z czlowieka , podchodzi i jaj przyklejona pyskiem lazi i nie idzie jej odeslac na kolo, nawet doswidczeni maja problem... w szczecinie nie ma naturalsow... a zaprosilabym jakiegos....
reseda
21 lutego 2010, 23:20dokładnie!!! w tym tygodniu nic nie podjadamy!!! i się wspieramy:)) pozdrowionka dla czworonogów:)