Cześć Kochani! mam nadzieję że macie piękną pogodę:-) U mnie korzystają najbardziej dzieci:-) Ja mimo weekendu mam full pracy w domu, także dopiero jestem przed dzisiejszym spacerem;-)
Co do diety to średnio mi idzie, chyba wpływ ma fakt powrotu do pracy, mała ilość snu (który potrzebny jest tak samo jak wysiłek fizyczny) oraz rozjechane godziny posiłków. Aczkolwiek staram się. Ćwiczyłam na rowerku w czwartek, wczoraj, i dziś mam wieczorem zamiar:-) Dieta sama w sobie zachowana, natomiast mam problem z porcjami, brakuje mi czasu na ważenie wszystkiego i być może stąd też miałam w tym tygodniu wzrost do 79 kg, a w sobotę "spadek" do 78,7 kg, który i tak jest zwyżką o 200gram w porównaniu do poprzedniego ważenia.
Nie mniej jednak staram się, walczę, nie zarzucam nowych nawyków, jak jem za dużo to i tak są to zdrowe rzeczy. Nie jem słodyczy, nie jem tłusto, nie jem śmieciowego jedzenia-) Z czego jestem dumna. Problem mam czasem po powrocie do domu, gdzie już wszystko co mogłam zjadłam i powinnam tylko przekąskę, a nie zawsze mi to wychodzi;-)
Jednakże stwierdziłam że dieta to nie wyścigi, i być może do końca roku dojdę do celu:-)))
Cieszę się z tego że nie wraca to co zeszło i z drugiej strony to może i dobrze że moje 13 kg gubiłam tak wolno, bo organizm się stopniowo przestawia:-) I to chyba lepiej. Pewnie że chciałabym już następne 5 kg mieć na minusie, ale jak wiadomo, nie jest łatwo tym którzy kochają gotować i jeść...
Generalnie walczę dalej Muszę być niezłomna jak moja jamniczka, która z grobu w zasadzie wstała i biega już:-) Cały czas na antybiotyku i probiotyku, dziś nawet krew jeszcze miała badaną, ale już je, pożera co tylko wpadnie jej w pysk- czyli znakiem tego powróciła do żywych:-))))) A przecież, już nie jadła, nie chodziła, była kupką rudego futra z wystającymi kosteczkami... A teraz:-))) Cudo radości:-)
Co do dzieci, to Jaś nadal nie przespał żadnej nocy, nadal się i mnie budzi na mleko... Nie przeszkadza mu że ja rano wstaję gdyż on też już 5:30 śmiga jak szczygieł:-) A Antonio, jak to Antonio, leni się od szkoły, ja go pilnuję, znakiem tego - jak zawsze:-)))
Także tyle u mnie:-) Wiosna Kochani, wiosna na którą czekałam:-))) już jest, buchnęła zielenią, zachęa do wychodzenia, do spacerów i radości w słońcu:-)
Moje ogródkowe kwiatki:-)
A tak jadłam...
50 gr makaronu razowego z warzywami
Szarlotkę upiekłam wczoraj na dziś dla domowników, nie jadłam:-)
I jeszcze kotletki im wczoraj usmażyłam, zjadłam 1/2 jednego;-(
Także tak o u mnie:-)
Życzę Wam udanego tygodnia, a zwłaszcza miłego poniedziałku;-)
Buziaki
Ania
Palciaaaa
23 kwietnia 2016, 22:07Najważniejsze jest to,żeby się nie poddawać po powrocie do starych nawyków byśmy szybko nadrobiły stracone kilogramy ja też wagowo stoję w miejscu,ale pocieszam się tym,że utrzymuję to co zeszło do tej pory. Świetnie,że Lena wyzdrowiała najwidoczniej trafiłyście na dobrego weterynarza.
Melanieee
20 kwietnia 2016, 20:25Piekne kwiaty masz w ogrodzie! Hiacynty! Cudnie pachna:))) Ja tez bardzo lubie jak wiosna budzi swiat do zycia:) A my pomimo, ze jeszcze nie u celu to i tak chudsze niz rok temu wiec powinnysmy sie tez doceniac:D buziaki!
Maarchewkaa
20 kwietnia 2016, 11:38ciezko jest pilnowac posiłków ale niestety, takie życie...mimo wszystko pozytywnie u Ciebie i tak trzymaj !
Anulka_81
20 kwietnia 2016, 19:33Buziaiki!!!
GrubaEmigrantka
18 kwietnia 2016, 21:56Tez mam z godzinami posiłków ogromny problem, ja dodałam jeszcze jeden posiłek, taki do 200 kcal, musi to jakos pójść. I tak waga Ci spada, może to i lepiej ze wolno, nie będzie takim wielkim szokiem dla organizmu. Szarlotka ... ach ;)
Anulka_81
19 kwietnia 2016, 17:03Ty to wymiatasz że hej:-)Ale w dojazdach rozumiemy się świetnie i w braku czasu,oj bardzo;-)buziaki! !!
Ankarkaa
18 kwietnia 2016, 14:28Również miłego poniedziałku :):):)
Anulka_81
19 kwietnia 2016, 15:17:-)))
Papatka-78
18 kwietnia 2016, 10:24no brawo Aniu :) trzymaj tak dalej :) dietkowanie też Ci idze :) ja staram się wsz\ystko ważyć choć też nie zawsze jest czas i ochota :) powodzenia :) ja mam ostatni dzień luzu bo jutro mój syn wraca i zacznie się zabawa w gotowanie :) mąż przez czas nieobecności dziecka musiał sobie sam radzić :)
Anulka_81
19 kwietnia 2016, 14:57Wow,ja cały czas po pracy "garuję"... dziś będę sałatkę jarzynową kroić,bo mi się zachciało;-)buziaki
Annanadiecie
18 kwietnia 2016, 08:39Śliczne kwiatki:-) Oj znam ja to, jak się do domu wraca i jeszcze coś by się zjadło...... znam! Fajnie, że jamniczka ozdrowiała, cud chyba! Pozdrawiam i słonka życzę!
Anulka_81
19 kwietnia 2016, 14:54Najprawdziwsze cud:-) nie dawali jej szans:-)a ona żyje i metra ogonem:-)buziaki
mamciaaa
18 kwietnia 2016, 08:31piękne kwaity - ja wczoraj zasadziłam surfinie i petunie na balkonie :) A z jedzeniem dasz radę, bo kto jak nie Ty ;)
Anulka_81
19 kwietnia 2016, 14:53Kochana jesteś,dziękuję serdecznie :-)
krcw
17 kwietnia 2016, 23:58szarlotka....mmm :D:D
Anulka_81
18 kwietnia 2016, 06:25Ehe :-)
RapsberryAnn
17 kwietnia 2016, 23:23kurcze najgorzej z taką szarlotką bo jak sie zrobi to juz to jest takie katowanie sie nie zjesc a jak sie zje to u mnie czesto idzie lawina! i badz tu mądry :p
Anulka_81
18 kwietnia 2016, 06:24Oj tak,ale można nie jeść.nie jest to łatwe,ale można:-)buziaki
Nejtiri
17 kwietnia 2016, 22:31u mnie rowniez 13kg.. i stoi.. i tez mi sie marzy kolejne 5 wlasnie.. :) ciesze sie, ze psinka czuje sie lepiej. P.S Jak zwykle przepysznie u Ciebie..
Anulka_81
17 kwietnia 2016, 22:37To razem musimy się w karby wziąć.... Buziaki serdeczne!!!!
cambiolavita
17 kwietnia 2016, 22:27Fajnie u ciebie, duzo sie dzieje jak zawsze :) Najfajniej, ze piesek wraca do zywych! :)
Anulka_81
17 kwietnia 2016, 22:36Och tak,to weielka niespodzianka i bardzo dobra sprawa,rodzxina w komplecie:-) szczyt szczęścia:-))) buziaki!!!!
doloress1988
17 kwietnia 2016, 22:20Piękny ogród, jedzenie pyszne i jak zwykle pozytywnie u Ciebie ;))) nie sztuką jest schudnąć w szybkim czasie żeby wszystko wróciło tylko tak żeby się schudło na zawsze bez efektu jojo ;)))
Anulka_81
17 kwietnia 2016, 22:35Oj tak,raz a dobrze:-))) choć wiemy że pulnować misk( trzeba będzie już zawsze;-) buziolki!
mmm25
17 kwietnia 2016, 21:41Sasanki i hiacynty przepiękne. Od razu widać, że wiosna, ciepełko i w sercu maj :) Masz racje odchudzanie to nie sprint, najważniejsze, żeby pomału a do celu. Trzymam kciuki :D
Anulka_81
17 kwietnia 2016, 22:31Dziękuję,muszę fotnąć jeszcze magnolię i migdałja,bo też pięknąxwiosnę nam robią przed domem:-) buziaki serdeczne!
Maratha
17 kwietnia 2016, 19:42wolno, o wolno ale w dobrym kierunku :) i to najwazniejsze. Jasne ze fajnie by bylo polozyc sie spac z 79 kilogramami a wstac z 69 ale cudow nie ma :) a przynajmniej nie w odchudzaniu. Maraton, nie sprint :)
Anulka_81
17 kwietnia 2016, 22:30Och tak,cudów nie ma:-( Ale mróweczki dadzą radę:-) buziaki!!!!
Anika2101
17 kwietnia 2016, 18:48Kochana ja tez uważam, że odchudzanie to nie maraton, 13 kg to dobry wynik naprawdę. Podziwiam Cię , że nadal trwasz w diecie, wieczorne podjadanie jest niestety najgorsze,ale dzielnie sobie radzisz. Nie wierzę, że nadal wstajesz karmić dziecko w nocy. Ja szczerze nie dbałbym rady,Alex od 5 miesiąca był u siebie w pokoiku a po 7 miesiącach odstawiłam mu picie i jedzenie w nocy. Możesz mieć pózniej problemy z ząbkami u dziecka jak po mleku mu nie myjesz ząbków ! U nas piękna pogoda udanego wieczoru z rodziną buziaki x
Anulka_81
17 kwietnia 2016, 22:29Też martwią mnie zęby Jasia,ale on wyje poi wodzie.choć masz rację w 100%.muszę coś z tym zrobić,bo sumienie mnie zeżre.... Ps.śliczną fotkę masz!!!! Buziaki!!!
Anika2101
17 kwietnia 2016, 22:42Dziękuję, koleżanka ma małego 14 miesięcy karmi jeszcze piersią i w nocy też i mały na początki pruchnicy ( nie jest to oczywiście regułą) Ja jestem strasznie przewrażliwiona na punkcie zębów. Dlatego jak mały dostał pierwsze ząbki na 7 miesięcy 2 na raz mu wyszły to szczotkowałam i nie podawałam w nocy mleka jedynie wodę jak chciał pić, nie powiem ze było łatwo. Dobrej nocy buziaki x
emcia.emilia
17 kwietnia 2016, 18:47Podziwiam Cie cierpliwa nad podziw mróweczko. Osiągnęłaś bardzo duzo, uwielbiam twoje wpisy , jesteś taka swoja babeczka. Z odchudzeniem nie ma sie co spieszyć.
Anulka_81
17 kwietnia 2016, 22:27Kocham,buziam,dziękuję:-)))) ****
cynamonowy44
17 kwietnia 2016, 18:23niebawem przyzwyczaisz sie do nowego trybu zycia, Choć mi szło całkiem nieźle jak zrzucałam kg i nie pracowałam :) Ale znów szukam natchnienia. Bądź silna jak Lenka Twoja! :)
Anulka_81
17 kwietnia 2016, 22:26Fakt,jednak dom to dom:-) w robocie to już inna bajka;-( buziolki!
Weronika.1974
17 kwietnia 2016, 18:00cieszę się , że wreszcie napisałaś !!! brakuje mi tych Twoich codziennych wpisów, ale wiem, że czasu masz mało i lepiej go poświęcić dla Rodzinki czy na ćwiczenia, niż na Vitalię- także jesteś usprawiedliwiona ;-))) ja też jestem zdania, ze powoli a ciągle do przodu jest lepiej, ale ostatnio szlag mnie trafił na te moje minimalne spadki i podkręciłam trochę dietę i już efekty spadkowe są :-)) niezmiernie cieszy mnie zdrowiejąca Lena!!!! :-)) Buziaki Aniu :*:*:*
Anulka_81
17 kwietnia 2016, 22:25Och Kochana,jask mi miło:-))) myślałam że dam radę więcej pisać,zresztą samo pisanie jest ok,najgorzej i najdłużej wchodzą zdjęcia.jeszcze pracuję nad częstszymi wpisami;-) i mnie tego brakuje:-( ty cvhociaż masz spadek,u mnie kiepsko:-( buzxiaki!
nika.w99
17 kwietnia 2016, 17:48U mnie niestety dzisiaj trochę deszczowo :/ A co do jedzonka, to wygląda przepysznie :) Ma Pani racje co do tego, że to nie wyścig. Najważniejsze, że choć trochę idziemy do przodu, nawet małymi krokami :) Pozdrawiam serdecznie i trzymam kciuki :))
Anulka_81
17 kwietnia 2016, 22:23:-) a ja myślałam że słońce wszędzie...ale fakt,wieczorem u nas wiało i było tylkoi 14 stopni ,buziaki serdeczne!!!