Cześć Kochani! Mam nadzieję, że miło spędziliście dziś czas:-))) U mnie było spokojnie, choć poranek jak na wojnie. Wojnie ze szklaną. Małpa wstrętna pokazała zwyżkę, więc zmieniłam dziś pasek na "+". Aż mi się ręka od tej cholery trzęsła ale wyboru nie było. Musiałam werdykt szklanej wziąć na klatę. A że wyroków się nie podważa, zwłaszcza wagowych, to cóż robić... Działam. Choć zepsuło mi to humor na trochę dziś, skłamałabym twierdząc że jest mi to obojętne... Ale cóż taki los, zawsze nie może być super, czasem jest niżej niż średnio... Pracuję w głowie nad planem naprawczym. Chyba czas zacząć bardziej konkretnie liczyć kcl w diecie, i bardziej się jej trzymać. Rany... Taki miłośnik jedzenia jak ja... brrrr...bllleeeeeeeeeeeeee... Nie cierpię ograniczeń, aczkolwiek biorąc pod uwagę, iż jak większość mam mało czasu na przygotowywanie posiłków, to trzeba się nastawić na pewne powtarzalności prostoty kuchennej i tyle :-)
Więc mam takie postanowienie:starać się trzymać rozpiski i jak najmniej kombinować "od siebie"... :-)
Dziś jadłam w miarę OK, dość grzecznie, ale kalorii ogólnie troszkę wpadło, i raczej przekroczyłam 1600kcl... Więc średnio, ale niedziela więc...Do tego teściowa uraczyła nas ciastem, skubnęłam mały kawałek na szczęście z jabłkami i dość 'niskie' więc nie zjadłam tego dużo... A że góra mocno słodka (kruszonka z za dużą ilością cukru,twarda, sekret dobrej kruszonki jest w maśle, a tu jakby go dużo za mało...) czyli nie w moim guście na szczęście:-)))I przynajmniej ten plus że więcej nie zjem:-)
Co do aktywności to dziś się nie wyspałam (na własne życzenie, oglądałam filmy wczoraj ) i ogólnie dzień miałam senny, leniwy, za dużo mi się dziś po prostu nie chciało (poirytowana byłam szklaną...), a że wstałam rano do dzieci (dziś mąż spał) to jakoś energii miałam mniej. Zrobiłam krótki dość trening wieczorny, 37 minuta na rowerku stacjonarnym w średnim tempie (spalone 190kcl), 100 brzuszków, pompki, ćwiczenia na nogi i ręce i tyle...
A jadłam tak:
Vege śniadanie :-)
II śniadanie, kiwi orzechy
Obiad: 60 gram pełnoziarnistego makaronu, 100 gr piersi, duszone: pieczarki, szalotka, marchew i fasolka ( na oleju kokosowym), dużo koperku :-)))
podwieczorek: chude mleko i płatki ;-)
kolacja: zapiekanka warzywna (mały kawałek; ), w zapiekance było: 1,5 kg ziemniaków, 3 marchewki, 2 cukinie, 3 duże cebule, pół szklanki mleka, olej i masło do zeszklenia cebuli, na wierzchu pieczarki pokrojone w plastry, a na to ser żółty (można dodać kiełbaskę , ale ja chciałam w miarę nieskokaloryczne - choć dla wszystkich- zrobić). Warzywa tarłam na grubych okach, piekłam 1 godz 15 min, wyszło całkiem spoko (coś ale babka ziemniaczana z dodatkami ). Mąż się zajadał, i nawet nie wiem czy na jutro cokolwiek zostanie :-)
Właśnie mi pierworodny powiedział ( a jest 21:48), że cyt.: "mamo o polskim zapomniałem!"... Suuuper I tak nie wiem czy jutro pójdzie, bo dziś boli brzuszek i głowa, i ma 37,5... Brzuszek może go boleć bo obrał sobie i zjadł 2 cytryny... (dzieeeeeeciiiiii!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!) Aczkolwiek stan podgorączkowy... Póki trzeba zrobić polski, mitologia (nie lubię akurat... ). Co za dzień .... Na szczęście za 5 dni są ferie :-))))))))))))))))))))))))))))))))))))))))))))))
W każdym razie miłego jutra Wam życzę,
buziaki
Ania
123czarnula
25 stycznia 2016, 17:03Sorry, za literowki ale tablet mnie "poprawia" - mial byc piereorodny, sagi, wielkie itp ;)
Anulka_81
25 stycznia 2016, 21:44Spoko,ja mam to samo z moim tabletem :-)))
123czarnula
25 stycznia 2016, 17:01Podeslij piereorodnego do mnie, ja uwielbiam wszedzie go rodzaju mitologie, saying itp :) wiem,Stara baba ale co tsm Cale zycia mamy cos z dziecko. Wilkie gratki za cwiczenia :)
Anulka_81
25 stycznia 2016, 21:46:-))) dałam radę ;-) Ale dziś bidny w domu,rano wymioty,w dzień biegunka,także kijowo.Mam nadzieję że niuebawem mu przejdzie:-) buziaki
doloress1988
25 stycznia 2016, 14:352 cytryny - twardziel ;)) oby jednak mu to nie zaszkodziło - zdrówka życzę ;) u Ciebie jak zwykle pysznie ;))) a takie zwyżki czasem bardziej nas motywują chociaż wiem że psują humor :/
Anulka_81
25 stycznia 2016, 16:33Oj dalej cierpi... Wymiotował,teraz biegunka... :-((( buxiaki
doloress1988
25 stycznia 2016, 16:43czyli to jakaś grubsza sprawa :/ zdrowia życzę :)
saga86
25 stycznia 2016, 10:48U mnie też lekki wzrost, ale oficjalne ważenie w czwartek no i ja trzymam się rozpiski, bo nie umiem sama jeść:) jednak waga bywa kapryśna i nie jest jedynym wyznacznikiem chudnięcia, więc głowa do góry i rób swoje. U mnie na diecie vitaliowej prawie bezmięsne posiłki, ale nie jest źle :)
Anulka_81
25 stycznia 2016, 11:45O,u mnie troszkę mięska jest.pierś z kurczaka zazwyczaj ;-) buziole!!!
ellephame
25 stycznia 2016, 10:40Niestety tak to z wagą bywa, że czasem są przestoje i wahania na diecie. Nie daj się w tym tygodniu. Walcz! Trzymam kciuki! Z dzieciakami już tak niestety bywa. Mój wczoraj by wcale przacy domowej nie odrobił jakbym mu nie przypomniała. Miłego poniedziałku życzę i udanego tygodnia :*
Anulka_81
25 stycznia 2016, 11:44Ach te dzieci;-))) ja sprawdzxiłam matmę,technikę (zasady ruchu drowego dla rowerzysty),historię,a o polskim zapomniałam i klops... Niom ale wymiotował przed 6 tą rano,to nie poszedł do szkoły... Buziaki
Tangerine75
25 stycznia 2016, 09:46Hej Aniu!!! Wiem jak to dołuje, wszystkie wiemy! hehe podoba mi się komentarz Maarchewkii "Szklana to zołza", najważniejsze to przetrwaj abyś nie poległa.... Kiedyś tez tak miałam ćwiczyłam, ograniczałam się z jedzeniem miałam zastój wagi, a nawet zwyżkę, a później zaczęła spadać dzień pod dniu.... Ściskam!!!
Anulka_81
25 stycznia 2016, 11:42Dzięki za miłe słowa,tego się trzymam :-)))buziaki
victoria09
25 stycznia 2016, 09:33Mitologia...miłe wspomnienie z czasów szkolnych:)nastepnym razem do mnie odeślij z takimi lekcjami;)2cytryny?tez bym tak chciala umieć,akurat witaminka c sie przyda na taka pogodę.Rowniez czekam na ferie:):):) udanego dzionka:-*
Anulka_81
25 stycznia 2016, 11:41Hahahaha :-))) będę pamiętać;-))) do szkoły nie poszedł,nad ranem spotkał się w toalecie z wielkim białym smokiem ;-))) bidulek teraz odpoczywa;-) buziaki
Maarchewkaa
25 stycznia 2016, 09:20Szklana to zołza i tyle... ;) moja również. Ale cóż, wiem że to ja sama sobie winna ;) aktywnośc była a wiec ciesz sie! ;) Młody zjadł 2 cytryny?! Respekt ;D zdrowka dla niego ;)
Anulka_81
25 stycznia 2016, 11:38Nad ranem wymiotował...więc do szkoły nie poszedł... Wariat mały;-( On woli kwaśne od słodkiego,niom ale bez przesady.... Buziaki!
Annanadiecie
25 stycznia 2016, 06:53Aniu nie dajmy się szklanej, choć w tym tyg. Surowe wyroki wystawiła. ...
Anulka_81
25 stycznia 2016, 11:37Małpa wredna i już... Powinno się chudnąć od jedzenia,a nie odwrotnie;-)
Annanadiecie
25 stycznia 2016, 15:52O! Popieram! Zwłaszcza od czekolady powinno się chudnąć..... mniam!
iw-nowa
25 stycznia 2016, 00:55Ruch w porządku, więc i wagę stracisz, a diety jednak trzeba się pilnować, żeby stracić, albo liczyć kalorie, też to znam, ciągle coś chciałam zmieniać, ale wtedy nie działało odpowiednio. Powodzenia!
Anulka_81
25 stycznia 2016, 11:36Zastanawia mnie tylko jak taki wzrost możliwy jest w tak szybkim czasie,przy w zasadzie zdrowej żywności...co by było gdybym dietę "rzuciła" ...???efekt mega joja...brrrr...buziaki
iw-nowa
25 stycznia 2016, 14:44Każdy ma pewne elementy diety, które jego wyraźnie "pompują", ja raczej nie powinnam jeść inaczej niż rano tłustych serów żółtych, a makaron i pieczywo tylko razowe. Inne po prostu dodają mi z miejsca 1 kg na plusie na drugi dzień!
Anika2101
24 stycznia 2016, 23:52Kochana wiem jak wzrost wagi, może popsuć nastrój. Nie przejmuj się przecież to zrzucisz. Głowa do góry uśmiechamy się już :)))) U mnie szkoła zacznie się w następnym roku, nie mogę sobie wyobrazic, Alexa jako 4 latka idącego do szkoły w mundurku i z plecakiem. Miłej nocy & kolorowych snów.
Anulka_81
25 stycznia 2016, 11:35Wow,bardzo szybko,ale to chyba jakaś zerówka,i już mundurek? Córka mojego brata chodzi w Anglii do szkoły,ale od 5 roku zaczęła:-) I wiem,że tam szkoła dla maluchów wygląda troszkę inaczej niż tu ;-) buziaki
Anika2101
25 stycznia 2016, 13:30Możesz wysłać od 5 lat problem, polega na tym, że jak na ten wrzesień się nie dostanie to może nie być już namiejsca na nastepny rok, gyż recepsion przechodzi na nastepny rok do pierwszej klasy. My mamy sześć szkół koło nas, miejsc w szkole 60 a aplikacji 250, myślę że do żadnej się nie zakwalifikuje, gdyż mieszkamy powyżej 500 metrów od każdej z nich. A to jest pierwszy warunek dostania się do szkoły. Prywatne to koszt £13,000 do £16,000 rocznie i już brak miejsc oraz odbwają się rozmowy kwalifikacyjne, oceniają predyspozycje jakie ma dziecko i jak bedzie się uczyć, za dużo dzieci na jedno miejsce dlatego taka selekcja. Cztero letnie dzieci idą do recepsion, tak jak nasza zerówka, ale w większość szkół w Londynie obowiazują mundurki , oraz codzinnie 8 godzinne zajęcia. Tu jest zdecydowanie łatwiej, dzieci nie mają stresu w szkole, nie noszą ciężkich plecaków z książkami... tablety i komputery są w szkołach ect. Prace domowe zadawane, są tylko raz w tygodniu, tylko w prywatnych cześciej, tam płacisz więc rodzice wymagają , aby dziecko miało lepsze wykształcenie. Sorry trochę się rozpisałam. Miłego dnia słonko x
aluna235
24 stycznia 2016, 22:35Aniu, doszłam u siebie do kolejnego momentu żywieniowego. Wiesz jak jem, bo często zamieszczam zdjęcia, rzadko wpada mi coś nadprogramowego, staram się też ruszać, a mimo to moja waga stoi. Kiedyś bym się wkurzała niemiłosiernie. Teraz biorę to na klatę i szukam przyczyny tego stano. Nie chcę robić żadnych gwałtownych ruchów, bo boję się zastoju jelitowego i efektu jojo. Czytam więc dużo różnej literatury, analizuję w swojej głowie pewne spawy i zastanawiam się czy tak kaloryczność, o której piszesz jest taka ważna. Kiedyś wydawało mi, że jak najbardziej. Teraz zaczynam wątpić... Może ważne jest jak łączymy ze sobą składniki i ich jakość? w Lutym przechodzę na program na naprawczy, mam nadzieję, że zadziała. Jeśli tak podzielę się... Na pewno żadnych diet juz nie chcę, głodowania też nie, rezygnowania z węglowodanów, białka czy owoców też nie chcę. Więc widzisz, wymagania mam duże. Chcę jeść i chcę schudnąć. Moc uścisków, trzymam za Ciebie kciuki :)
Anulka_81
24 stycznia 2016, 23:14Och,próbuj i dziel się. Ja też nie cierpię diet.Bo to bez sensu,kończy się dieta i co??! Jojo????!!! Miałam to już,już kiedyś przerobiłam niejedzenie...dużo chudłam,poitem expresowo tyłam... Ale dziel się,pisz,trzeba próbować i mieć nadzieję;-) buziaki
cynamonowy44
24 stycznia 2016, 22:24Za 7 dni koniec ferii! Przynajmniej u mnie. I więcej pracy. Babo,głowa do góry. Też muszę bardziej się przyłożyć. Ale teraz mi się zachciało kiszonego przez Twoje zdjęcie;)
Anulka_81
24 stycznia 2016, 23:12Ha,a u nas dopiero się zaczną:-))))A ogórki lubię task samo jak gorzką czekoladę:-))) buzxiaki
Palciaaaa
24 stycznia 2016, 22:02Poradzisz sobie szybko z tą zwyżką ,ale wiem, że potrafi to człowiekowi zepsuć humor na długo.Syn znowu Cię zaskoczył przed snem;( Ja akurat mitologię lubiłam ogólnie uwielbiałam w szkole język polski nawet zastanawiałam się po maturze nad polonistyką.
Anulka_81
24 stycznia 2016, 23:10Ja lubię polski bardzo,ale mitologia niue dla mnie,wlecze się jak cukierki ciągutki ;-)))Jaskoś nie moja bajka...zwłaszcza odyseja...ble.buziaki