Cześć Dziewczyny,
jakoś dzisiaj to nie mój dzień, z resztą od paru dni taki nastrój mam. Zaczynam powoli wątpić w to co robię, waga stoi jak zaklęta, no ewentualnie idzie w górę, już nie mam pojęcia co robię źle, dietę trzymam, odliczam te cholerne gramy i co? Waga tego nie wskazuje, czy dlatego że antybiotyki brałam i przeklęte sterydy? Nie wiem, w zeszłym tygodniu wyrwałam 2( z 10) dni z pracy, szefowi powiedziałam, że wracam na zwolnienie i muszę się podleczyć, tylko co z tego - wystawanie na przystankach, praca do 20 z całą pewnością nie pomogły w powrocie do zdrowia, jak kaszel męczył, tak męczy i ten wkurzający zatkany nos... Dupa normalnie, nic mi się nie chce. Choć muszę przyznać, że po tych kilku dniach w domu sama widzę jaki destrukcyjny wpływ ma na mnie praca, nie ogólnie ale konkretnie ta, jaki spokój psychiczny miałam nie oglądając się na humory szefa, jego docinki i wrzaski. Dzieciaki zadowolone, mąż jeszcze bardziej a najbardziej ja, to bardzo wyraźny znak, że coś jest nie tak w tej firmie. I nie da się usprawiedliwić tego wiecznego stresu faktem, że jestem kobietą i mogę inaczej odczytywać zachowanie szefa, bo kiedy udało mi się wczoraj pogadać z chłopakami, okazało się że i oni mają taką ochotę przychodzić do pracy niczym koń pod górkę z furą węgla, a że pracuję tylko z facetami, to albo ja mam jaja albo oni ich nie mają.
Cieszę się, że tu jesteście Vitalijki.
aluna235
15 października 2015, 21:51o nie nie nie, nie ma poddawania się. I do czego wrócisz, do śmieciowego jedzenia? Nie warto? Do zbyt dużych porcji? Przecież po nich nie ma fajnego samopoczucia. Do słodkiego? No ale ile można. Lepiej znaleźć zdrowszy nałóg. Nie poddawaj się. Wiem co znaczy taki szef w pracy, trzeba znaleźć sposób na niego... A o sobie mów z miłością i tak się traktuj. Jeszcze tu zajrzę i sprawdzę jak Ci idzie. Trzymaj się dzielnie.
Anula32
16 października 2015, 14:27Wiem Kochana, że masz rację. Dziękuję Ci za wsparcie.