Tydzień piąty dość ok pod względem diety, za to szósty beznadziejny. Nie zważyłam się jak zwykle, więc nie wiem jak z wagą. Zrobię to jutro. Miałam wolne, a musiałam jechać do brata, który skręcił nogę i pomóc mu w opiece nad chrześniakiem. Tam już utrzymanie diety i pór posiłków nie było możliwe tak jak bym chciała. Do tego przypętało się choróbsko z powiększonymi węzłami chłonnymi. Myślałam już, że to angina, ale na szczęście obyło się bez gorączki i w miarę normalnie mogę wrócić do pracy, choć w ogóle nie mam na to ochoty. Ogólnie dopadła mnie ostatnio jakaś niemoc twórcza, nic mi się nie chce, ciągle mi zimno, najchętniej leżałabym w łóżku. Niech już będzie wiosna.
ŚniadaniaII śniadaniaObiadyPodwieczorkiKolacje
spelnioneMarzenie
12 lutego 2017, 08:52wszystko wyglada pyszniutko :))
Maya27kc
11 lutego 2017, 23:56To pewnie ta pogoda i krótkie dni, ale na szczęście robi się już cieplej więc będzie lepiej ;) uszy do góry. Zdjęcia wyglądają dobrze
Maya27kc
11 lutego 2017, 23:56To pewnie ta pogoda i krótkie dni, ale na szczęście robi się już cieplej więc będzie lepiej ;) uszy do góry. Zdjęcia wyglądają dobrze