Drugiego tygodnia niestety nie można zaliczyć do udanych w 100%.. Zbliża się @, więc tym samym odczuwam większy pociąg do słodyczy. Do piątku udało mi się w miarę dobrze trzymać, niestety w sobotę trochę popłynęłam ze słodkim i stąd wynik na wadze mniejszy niż oczekiwałam. W sobotę rano z ciekawości weszłam na wagę i było 89,5. Ostateczny wynik z dziś był mniejszy - 89,9 kg, ale mimo to fajnie pozbyć się 9-tki z przodu. Co do słodyczy, to jednak zdecydowanie sprawdza się u mnie zasada "Nie masz w domu, to cię nie będzie cię kusić". Jeśli chodzi o jedzenie nie wymyślam póki co jakichś specjalnych dietetycznych przepisów, ale staram się odchudzać tradycyjne potrawy i nadal próbuję wyeliminować słodycze. Za dwa tygodnie ferie więc może wtedy poeksperymentuję z przepisami. No i picie wody. Jakoś zimą nie mam na nią ochoty, wole wypić sobie herbatę, ale wiem, że to ważne i nadal będę próbować zwiększyć jej ilość. Nadal jeżdżę na rowerze stacjonarnym - w tym tygodniu łącznie ponad 2,5 godziny. Wiem, że to niewiele, ale lepsze niż nic. Do tego codzienny marsz do i z pracy, zamiast jazdy samochodem. Najważniejsze, że nie rezygnuję mimo wpadek.
ŚniadaniaII śniadaniaObiadyPodwieczorki
Kolacje
Puciu85
17 stycznia 2017, 21:01Ojaaa ile dobroci :D
spelnioneMarzenie
15 stycznia 2017, 19:41smaczne jedzonko :)