Pobudka 7 rano, 7.30 śniadanie- dzisiaj musli z mlekiem i bananem. Na 10.00 trening, w sumie dobrze, że nie usłyszałam tego jak ma dziś wyglądać zanim nie zaczęłam bo z całą pewnością stwierdziłabym, że to się nie uda, że nie dam rady. Na moje szczęście mam kogoś kto wybija mi takie głupie myśli z głowy i to najczęściej jednym zdaniem:).
Więc tak:
* Bieg- 7 minut i 30 sekund
* Odpoczynek 1 minuta 30 sekund
* Bieg- 8 minut
Wynik: W trakcie tych ośmiu minut przeklinałam w myślach na czym świat stoi, byłam zła że jestem taka zmęczona, spocona i ogólnie wszystko było "be"....Aleee. po chwili odpoczynku było lepiej, a do tego uświadomiłam sobie, że udało mi się choć kawałeczek posunąć do przodu:) Świetne uczucie i dla niego warto się spocić, zmęczyć, styrać!
Po bieganiu troche rozciągania, 56 pompek- przy czym w kombinacji 10 pompek chwila odpoczynku, następnie 9 pompek chwila odpoczynku i tak aż do tej jednej jedynej ostatniej:) Wynik: Poczucie gumowych rąk i zwątpienie czy jutro będę w stanie rano zrobić sobie kanapkę tymi rękami...
Aaa no i hit dnia... przysiady. Mam kłopot z przysiadami! Nie wiem jak Was uczyli na zajęciach wychowania fizycznego, ale ja do dzisiaj żyłam w błogiej nieświadomości i sądziłam że przysiad to to samo co kucanie i... zostałam wyprowadzona z błędu dość boleśnie poprzez uświadomienie że NIE UMIEM zrobić PRAWIDŁOWO przysiadu.. Tego to bym się nie spodziewała, ale popracujemy nad tym intensywnie i będzie ok:)
Bo najważniejsze to NIGDY PRZENIGDY SIĘ NIE PODDAWAĆ!!
Wygrzebane w internecie jako odrobina motywacji :)
anna290790
10 września 2013, 14:34Mam taką nadzieję bo dzisiaj nie wiedziałam czy mam się śmiać z tego że nie umiem czy to już powód do płaczu;)
vitalia92
10 września 2013, 13:58Z kazdym dniem bedzie lepiej :) nie ma tak latwo z tymi przysiadami ;p