Chociaż staram się wmawiać, że to aż 0,2 kg i o tyle też samo bliżej celu:)
Wiem, że organizm szaleje przed @ i woda zatrzymana jest w dużych ilościach i to też na wadze wyskakuje.
Po ubraniach czuję troszkę luzu:) i brzuch też już tak nie wystaje. Więc nadzieja na lepsze jest.
Najgorsze jest to, że jakieś choróbsko chce mnie na siłę powalić. Od poniedziałku nieustannie coś dorzuca- a to katarek, a to podwyższona temperatura, boląca głowa i gardło. Walczę z badziewiem ale mam słabą odporność i obawiam się, że przegram.
Wczoraj na lunch miałam chlebek z pastą z oliwek i czosnusia :D dla mnie super bo lubię, no a czosnek wiadomo naturalny antybiotyk ale otoczenie średnio zapach znosiło ;P.