Dzisiaj w moim domu przygotowania do Walentynek. Postanowiłam z dziećmi i w ramach robienia Walentynek- upiekliśmy około 100 pączko-serduszek. Zaniosą je jutro do szkoły dla kolegów i koleżanek. Fajna zabawa. Jest radocha z robienia a i jeć nie można, bo wszystko zabierają do szkoły. Nic więcej nie udało się upiec, więc nikt nie może podjadać. ( Szczególnie ja) Ale i tak nie mogę jeść w dniu pieczenia, bo od tych oparów trochę mi nie dobrze. Ale jutro po pracy, to by mi się ich chciało, ale na szczęście już ich w domu nie będzie.
Rano udało mi się iść na 50 min z kijami. Szkoda , że łyżew nie założyłam, bo okropnie było ślisko. Na szczęście nie wywaliłam się, ale kiepsko się szło, takim ślizgiem. Ale sam wysiłek był przyjemny, w zasadzie to nie wysiłek tylko przyjemność. Jeszcze powinnam zaliczyć brzuszki, bo w squadach mam dzień przerwy. Może się uda.
Co do diety- dzisiaj byłam bardzo grzeczna i jadłam rozsądnie. Jeszcze daleko do ideału, ale było dobrze. Jeszcze troszkę i będzie pięknie.
Dziękuję Wszystkim za komentarze, wsparcie i zrozumienie.
Życzę Wam Kochane duuużo miłości, zrozumienia i sukcesów w dążeniu do celu.
Weronika.1974
14 lutego 2014, 18:24ośliniłam się ;-)))
dola123
14 lutego 2014, 12:52ale słodziaszne : ) pracowici jesteście ;p BRAWO !!!!
MegiSake
14 lutego 2014, 09:33mniam :)
piteraaga
13 lutego 2014, 23:16Pięknie wyglądają a pomysł super!
Izek31
13 lutego 2014, 21:43Gdyby dzisiaj były u mnie to pewnie bym się na nie rzuciła. Wyglądają suuuper. Wytrwaj w nie jedzeniu tych serduszek....bo ja się objadłam i niezbyt dobrze się z tym czuję.
Ana96
13 lutego 2014, 21:24Smakowite pączuchu, dzieciaki będą szczęsliwe, świetny pomysł! :) Dobrze, że nie podjadłaś! :) powodzenia
Niecierpliwa1980
13 lutego 2014, 21:16Tobie również-wiele zapału, motywacji i siły w dążeniu do ukochanej sylwetki :-)