Dziś troszkę mi lepiej...katar już nie kapie, trochę więcej siły i zapału.
A że wyleżałam się za wszystkie czasy, to jak zebrałam trochę sił to od wczoraj...umyłam już 7 żyrandoli ( duuużych, takich po 8-12 kloszy), hi,hi,hi. Czyli zaliczyłam ćwiczenia ramion, bicepsów( skręcanie, rozkręcanie itp.),stepper ( wchodziłam i schodziłam z drabiny) i ogólnie dużo chodzenia od drabiny do kuchni w celu umycia itp. ale za to jaki efekt? Błyszczy się wszystko, a ja troszkę się rozruszałam. Trochę mi się ciężko oddycha, ale nie umiem tak bezczynnie leżeć w łóżku, no może jak tak teraz popracowałam, to teraz poleżę. A jutro...
koniecznie włażę na orbitreka na 45 min, ale raczej na małym obciążeniu, bo mogę nie wydolić oddechowo przy zatkanym nosie i kaszlu. Ale musze działać i wreszcie schudnąć. Musi się udać! Od rana dieta ścisła, pozytywne myślenie i fitness. Tylko, żeby już całkiem wyzdrowieć! I odstawiam sok malinowy, bo trzy dni usiłowałam się nim leczyć ( słodkie i kaloryczne), dobrze mi działa na gardło.
Ale wmawiam sobie, że rano wstaję zdrowa i pełna sił do działania!!! Oby się udało!
dola123
24 listopada 2013, 22:01Zdrówka i działamy od nowego tygodnia z podwójną siła ;)
piteraaga
24 listopada 2013, 16:16Pewnie że się uda - dzielna jesteś i zawzieta