Dzisiejszy dzień zaczęłam właściwie: śniadanko, II śniadanko, obiadek( wszystko wg zalecanej diety), ale później... no cóż? W Częstochowie Jarmark Smaku, więc spacerek, kawusia, kołacze węgierskie itp... Trudno, jutro będzie lepiej.
W końcu jutro rano jadę na zawody- muszę mieć siłę z węglowodanów, żeby dojść.
Dzisiaj, jeszcze zaliczę brzuszki i squats, resztę energii zostawię na zawody.
Trzymajcie kciuki za mój wynik, może wreszcie zacznę wracać do formy z zeszłego sezonu, no i przy okazji spalę trochę tłuszczyku.
CzarnaCzekoladka
15 czerwca 2013, 22:22O, to ja jutro od rana mocno trzy mam kciuki za Ciebie! A tak w ogóle co to za zawody? :) Dzisiejszym dniem się nie przejmuj - zaszalałaś i podkręciłaś metabolizm, o! :) A za to jutro będzie sukces! POWODZENIA! :)
novaya
15 czerwca 2013, 20:56Eeeeee tam - nic sie nie stanie jak to jeden dzien! Pozniej zjesz salate i bedzie ok:) A jeszcze do tego spalisz jutro. Naprawde nie ma sie czym przejmowac. Trzymam kciuki !