Zaczęłam swoją przygodę z raw food diet, dzisiaj 4 dzień. Nie było 100% raw cały czas gdyż w pierwszy i drugi dzień zjadłam na śniadanie trochę jogurtu sojowego, a wczoraj i dzisiaj wypiłam inkę z mlekiem kokosowym. Poza tym pięknie. Odstawiłam kawę, gotowane produkty. Kupiłam porządną, wolnoobrotową wyciskarkę do soku - więc dostarczam mnóstwo enzymów i witamin.
Co przykładowo znajduje się w moim menu:
śniadanie: 1 litr wyciskanego soku (na który złożyło się: z 7 pałek selera, około 10 marchewek, 1 duży burak, imbir, pół limonki, jedna mała cukinia, czarny jarmuż, pół jabłka), dwa owoce perssimony (takie pomarańczowe, podobne do pomidora - pycha!, 6-7 świeżych fig)
II Śniadanie: 50-60 gram suszonego mango
Lunch: 3 gruszki, 2 perssimony, 2 banany
Przed kolacją: Świeżo wyciskany sok warzywny (jeszcze nie wiem jaki)
Kolacja: Duuuuża miska sałatki ze świeżych warzyw + pół awokado
Ogólnie dużo się interesuję tym sposobem żywienia i muszę powiedzieć, że mnie zafascynował. Przede wszystkim: NIE OGRANICZAĆ KALORII. Jest to dieta high carb i low fat. Proporcje 80/10/10 czyli 80% z węgli, 10 tłuszczu, 10 protein. Ja w porównaniu do osób, które oglądam, to jem niewiele - ale póki co tyle mi wystarczy żeby być najedzoną :). Dla zaciekawionych polecam kanał:
Poza tym wszyscy z tego raw food community wyglądają tak fantastycznie, nikt się nie głodzi, wszyscy są ciągle uśmiechnięci, szczęśliwi, pełni energii itd. Właśnie dlatego chcę tego spróbować. Każdy z nich twierdzi, że przejście na ten sposób żywienia odmieniło ich życie. To mnie bardzo intryguje. Dlatego też się na to zdecydowałam. Poza tym było to niejako naturalnym dla mnie etapem. Jakoś w styczniu przestałam jeść mięso, zaraz po tym odstawiłam produkty mleczne (jedynie twaróg pozostał), coraz więcej jadłam warzyw, potem coraz więcej warzyw surowych...aż trafiłam na Raw vegan food diet :D. No to jedziemy. Od 4 dni nie piję kawy. Odczuwam skutki detoksu, mimo, że i tak się zdrowo odżywiałam. Mam bóle głowy od 3 dni (nie mocne, ale czuję ćmienie).
Potem postaram się powrzucać zdjęcia mojego menu i będę informowała o rezultatach. Zrobię sobie też zdjęcia przed i kolejne za jakiś czas żeby zweryfikować czy działa to na moje ciało - czy robię się bardziej smukła itd. Powinnam się też zważyć, ale przez ostatnie ciastkowanie jakoś nie miałam odwagi :P. No nic, jutro rano się zważę i najwyżej popsuję sobie humor na weekend :D.
Jeżeli jesteście zainteresowane tym tematem to gorąco polecam Wam osoby stosujące tę metodę min (przekrojowo, w ciekawym filmiku).:
Tymczasem, jadę rowerem do miasta na pyszny sok :).
aniek6
29 listopada 2013, 19:52No u mnie jeszcze mało, ale dążę do tego żeby było więcej - muszę ogarnąć ten temat. Nie musisz wierzyć, http://www.pinterest.com/lauraf311/vegan-athletes/ Abstrachując już od tego, że raw... to bycie veganem - o ile obiad nie wygląda na zasadzie: "no to surówka z ziemniakami tylko - bez kotleta" jest zdrowe, i już dawno zostało to udowodnione. Przyznał to to nawet Minister Zdrowia. Nie mam problemu z tym, że ktoś lubi mięso. Ale niestety ludzie nie interesując się tematem wciąż twierdzą, że veganie mają deficyty i tak dalej. Ludzie jedzący mięso też mają deficyty - to nie wynika z braku mięsa, ale z kiepskiej diety. Ja swoje proteiny pobieram - z owoców... i jem hemp protein - 100% naturalne. Więc się da :). Goryle jedzą tylko rośliny i pewnie jakieś nasiona - a są skubańce mega silne, więc jakoś te mięśnie mają ;).
artosis
29 listopada 2013, 17:31strasznie malo tych kalorii , ale jakos nie chce mi sie wierzyc ,ze ci weganie sa w czolowce , bo bez bialka nie ma miesni ,a najlepiej przyswajalne bialko to pochodzenia zwierzecego - nawet jesli nie maj bialka w pozywieniu to pewnie maja mega suplementy .Tych w czolowce stac na takie cuda o jakich nam sie nawet nie snilo.Nie dla mnie to za bardzo kocham miecho ;)