Jutro dzień ważenia.... Minęły 2 tygodnie od początku diety, podczas których miałam 3 ostre załamania jadłospisu i 2 razy radykalnie musiałam zmienić plan treningowy (wina siłowni, nie moja). Więc cięzko mówić tutaj o rutynie.... Zatem jutro dzień ważenia, a ja mam wrażenie (właściwie jestem pewna), że nic nie schudłam... :(
Wiem, że to tylko kwestia zachowania rutyny diety i ćwiczeń i schudnę, ale heh.... jakby fajnie było mieć już jakieś rezultaty...
Dręczy mnie trochę jeszcze jedno. Dużo dziewczyn pokazuje swoje fotki przed i po diecie i jest to naprawde super motywujące. Postanowiłam zatem, że zrobię sobie taką fotkę "przed", bo w sumie prawie nic jeszcze nie schudłam. No i zrobiłam, w sportowej bieliźnie, żeby nie chować fałdek będących jedną z głównych przyczyn tej całej diety. No i .... heh .... reality check mam tyłek jak szafa trzydrzwiowa. Fajny jest, ale kurna duży! Brzuchal zaczyna się wylewać... udźce jak u woła, no a o boczkach nawet nie wspomnę.
Heh smutno mi
Wiem, że nie mam nad czym się smucić, że poprostu muszę wziąć się do roboty, ale i tak mi smutno
gosha.es
13 stycznia 2011, 00:17Cheer up! :) Już niedługo nie będzie ani boczków, ani "brzuchala" bo pięknie przestrzegasz dietę i się ruszasz! A waga Cię jeszcze zaskoczy:) Więc niedługo Ty nam się pochwalisz swoimi pięknymi zdjęciami przed i po!