Od 3 dni mam lekki kryzys jedzeniowy, brak apetytu. Staram się jeść regularnie, ale nie jest to łatwe. Łapię coś w locie, a to nie jest dobre dla mojego metabolizmu, który póki co jeszcze czasem wariuje. Waga poleciała lekko w dół, ale nie zmieniam jeszcze paska. Zrobię to w niedzielę lub poniedziałek uzupełniając przy okazji pomiary. No właśnie, wymiary. W brzuchu, biodrach i udach stoją w miejscu i nie chcą nic polecieć w dół. Może z czasem...
Poniżej dowód mojej wielkiej chęci na słodkości, a konkretnie na coś czekoladowego. Chodziło za mną i chodziło. Nie do końca się tym nasyciłam, ale od biedy wystarczy. Po wyskoku z omlecikami pilnuję jadłospisu.
A tutaj mój ratunek na fazę proteinową. Zimne nóżki z ciętą fasolką i galaretka cytrynowa z melisą (robiłam jeszcze rabarbarową). Galaretka okazała się ożywczym deserem i dodatkiem do przekąski. Na pewno zrobię ją jeszcze nie raz.
A oto i dowód mojej lekkiej rozrzutności. Dla relaksu stóp kupiłam sobie chłodzący żel. W Lidlu oczywiście, za całe 2,50 zł. Obok coś, co wiele z Was polecało. Wahałam się pomiędzy żelem Soraya a Perfecta, ale stanęło na tym i teraz już mogę potwierdzić. Żel jest fenomenalny. Różowy jest miły dla oka, zapach lekko przypomina mi męski sztyft, którego używa mój mąż, ale ja lubię takie zapachy. Ogromnym plusem jest dla mnie ten efekt rozgrzewający. Super. Z praktycznych rzeczy kupiłam stopki, które mogę szczerze polecić. Jedna para kosztowała 3 zł. Kupiłam je w chińskim markecie. Na pięcie mają żelową wklejkę, która chroni przed otarciami, materiał przypomina bawełnę, miły w dotyku i tak lekko się stopa w nim czuje.
Ostatnie dwa zakupy to kolczyki z Rossmanna i masełko do rąk. Kolczyki będą pewnie takim kolorowym dodatkiem do nie jednego wiosenno- letniego stroju, a masełko, kupione w mydlarni to taki prezent przedurodzinowy ode mnie dla mnie . Wybrałam takie o zapachu białego piżma i pomarańczowy z chili. Lubię je, bo są bardzo wydajne i super natłuszczają i nawilżają skórę. Tylko cena powala.
Na koniec moja wczorajsza kolacja- jajo z pieczarkami i pomidorkami koktajlowymi. Mój mąż się ze mnie śmieje, że takie fanaberie na talerzu wyprawiam, a ja zwyczajnie lubię mieć przed sobą taki zachęcający do jedzenia talerz.
Dorzucam też fotkę zapiekanki z 3. fazy. Spód to czerwona i zielona soczewica wymieszana z jajkiem i przyprawami. Na to warzywka i 2 kabanoski.
I to tyle. Udanego weekendu dziewczyny. Na świeżym powietrzu, mimo ochłodzenia
wiola7706
18 maja 2016, 11:42Bardzo smakowicie.a co znajduje się na pierwszym talerzu?
Papatka-78
16 maja 2016, 13:18pięknie u Ciebie fajne te kosmetyki moze też zaszaleję??? milusiego dnia
wiedzma85
15 maja 2016, 21:44ja dziś uległam :/ teściowa dała ciasto :/ oby od jutra powrócić do normalności i trzymać się dzielnie
wiedzma85
14 maja 2016, 16:18ja mam z Sorayi serum wyszczuplające na dzień i na noc,stosuje,choć nie systematycznie :/ a dzis pierwszy kryzys na słodkie,więc pozwoliłam sobie na herbatniki dla dzieci :D mam nadzieje, że kryzys chwilowy :D pozdrawiam
aniab2205
15 maja 2016, 17:10Mnie nadal ciągnie do słodkiego, ale staram się to przetrzymać. Narazie się udaje. Właśnie zrobiłam znowu galaretkę rabarbarową. Oby mi się szybko nie znudziła.