Wagowo stabilizacja, centymetry się zmieniają, ale to w następnych pomiarach uwzględnię. To dopiero za tydzień, bo znów mi mąż wybywa i zabiera ze sobą kompa. Na tablecie nie poszaleję. Za to ponadrabiam z lekturą pamiętników. Jeśli jakieś danie będzie warte uwiecznienia, powrzucam fotki za tydzień, może się komuś przydadzą jako inspiracja tak, jak mnie inspirują wasze relacje i fotki. Dziś na śniadanie, stosownie do fazy 1. były płatki owsiane, ale tym razem dodałam do nich amarantus i odrobinę kakao, które naturalnie wymusiło dodatek ksylitolu. Do tego oczywiście owoce.
Na obiad zrobiłam sobie zupę z zielonego groszku, zaskakująco dobra wyszła. Doprawiałam ją odrobiną octu winnego, ostrą papryką, majerankiem, curry, no i oczywiście pieprz i sól. Na drugie był ryż z pieczarkami i marchewką, zasmażany na musztardzie, do tego surówka z kapusty pekińskiej, białej rzodkiewki, pomidora, papryki, szczypiorku z odrobiną musztardy i przyprawami do sałatki z Darów Natury. Kompletnie nie miałam dziś ochoty na żadne mięsiwo, ale tymi dwoma daniami nasyciłam się w 100. procentach.
Zrobiłam dziś mały przegląd szafy. Aż się prosi o ponowne sortowanie ciuchów. Jutro mam wolne popołudnie, więc pewnie się za to zabiorę.
Przeglądałam swoje zdjęcia sprzed ponad 2 lat. Strasznie tam wyglądałam. Już nawet nie chodzi o figurę, ale buzia jak księżyc w pełni, kiepska fryzura po nieudanej wizycie u fryzjera. Muszę sobie powertować albumy w domu, to dodatkowa motywacja, chociaż chwilowo raczej jej nie potrzebuję. Teraz częściej myślę o tym, by po zakończeniu diety redukcyjnej nie wpaść w samozachwyt i nie wrócić do tego, co było.
aniab2205
15 lutego 2016, 15:18Miało być " w puszce".
aniab2205
15 lutego 2016, 15:16Dziewczyny, odpisuję w komentarzu, bo na tablecie tylko tak mogę. Widzę, że u was też wietrzenie szafy w pełni. To chyba wiosna idzie wielkimi krokami:-) NieNiamNiam, angelisia69 jestem pełna zapału, kreatywna w pichceniu, chętna do dietowania, ale boję się, że w zetknięciu się z sukcesem lub, przeciwnie, z życiowymi problemami, kwestia wagi może przestać być priorytetem. To gdybanie, ale same wiecie, że niejedna z obecnych na vitalii dziewczyn, wraca do diety, kiedy robi się już źle, zamiast pilnować tego, co już zostało osiągnięte. To pesymistyczne myślenie, więc nie chcę za bardzo gdybać, ale przeleciała mi taka myśl przez głowę, więc się nią z Wami podzieliłam. Przepis na zupę z groszku podrzucę Ci wiadomością, albo wrzucę potem do swoich przepisów. W każdym razie mrożonka kosztowała tyle, co puszka, a ten w puszcze może być niezły, ale smakowo jednak będzie się pewnie różnił.Roogirl, tego octu w ogóle tam nie było czuć, a pozwolił trochę zachować kolor tego groszku. Margaret, ja też pokochałam owsiankę i lubię z nią eksperymentować. To prawda, że mały dodatek, przyprawa potrafią dać zupełnie nową jej odsłonę. Tak jest z resztą nie tylko w przypadku owsianki. Jak wrzucam zdjęcia potraw, opisuję je składnikowo, ale jeśli chodzi o przyprawy, myślę, że każdy ma swoje smaki i tu nie ma się co sugerować. Ja sama, tę samą zupę przyprawiam róznie, nie trzymam się utartych schematów, no chyba, że jest to moja szczawiowa, z własnoręcznie zebranego szczawiu, ale to już inny temat.
angelisia69
15 lutego 2016, 06:30no niestety najgorsze co sie przytrafia po osiagnieciu figury to popadanie w samozachwyt i tlumaczenie sobie "o to moge zjesc" "o dzis nie cwicze" o "pozwole sobie" i to jest niestety zgubne bo trzeba pracowac caly czas!!Przede mna tez wiosenne porzadki w szafie.Milego dzionka
roogirl
14 lutego 2016, 23:54Tak smakowicie opisujesz tę zupę, że chętnie bym spróbowała :) Tylko za octem nie przepadam. No ja już dawno zaczęłam rzeczy z szafy wyprzedawać i tobie też polecam :) A swoje najstraszniejsze zdjęcia trzymam schowane głęboko :)