Wczorajszy dzień rozpoczął się ok. Godzinę ćwiczyłam, zjadłam lekkie śniadanko, przeszłam się z młodą na spacer, piękny dzień był!. Potem poszłyśmy na lodowisko. Nic nie zapowiadało tragedii.Wcisnęłam całą czekoladę (nadziewana kremem malaga- mniam) czego zazwyczaj nie robię nawet bez diety, co dopiero będąc na diecie.Potem było już tylko "lepiej", dwie kanapki z majonezem i wędliną, barszcz z fasolką( chyba wiadro!) , a na koniec dnia puszkę piwa. Szczerze nie wiem co mnie napadło wczoraj, nie wiem, Po świętach nie powinnam odczuwać braku przysmaków, bo sobie pozwalałam, a co! Nie czekam też na @.... Więc za chwilę znów do cwiczeń, choć mięśnie brzucha jeszcze mnie bolą po wczoraj, ale nie mam wyjścia.
Do dzieła, ja kończę z tym obżarstwem- choć nie rozumiem tego co wczoraj miało miejsce!
cygiii
30 grudnia 2013, 21:18180 :) / ja najbardziej nie lubie cwiczyc z mel b na posladki :D tak mnie wszystko boli ;o
vita69
30 grudnia 2013, 09:27niepotrzebnie otwierałaś tą czekoladę:) jak zasmakowałam czegos niedietetycznego to już póżniej poszło:(
ewa3733
29 grudnia 2013, 19:47jak tak mam jak się nudzę
AMORKA.dorota
29 grudnia 2013, 11:18każdy ma taki dzień,aby tylko jeden.wytrwałości życzę i dążenia do celu.Pozdrawiam.
misiusyl
29 grudnia 2013, 10:19haha taki impuls ;)