Ubiegły tydzień mogę z czystym sumieniem zaliczyć do tych w stylu "zrobiłam coś dla siebie". Co prawda mało nie przypłaciłam tego życiem, ale eh, czego nie robi się dla figury.
We wtorek: fitness + basen, wtorek- dentysta,środa: siłownia - 40 minut, czwartek: fitness, w piątek już nie byłam w stanie się schylić.W sobotę byłam na okładanym od miesiąca masażu. Dziś ćwiczenia w domu. Wieczorem wraca moja córka, mam nadzieję, iż nadal będę się trzymać w ryzach. Np. na basen możemy chodzić razem, kiedy ona ogląda tv ja idę na fitness, ona przecież ma dwa razy w tygodniu swoje zajęcia taneczne. Chcę za rok znów pojechać na urlop i cieszyć się nową figurą.Jak dotąd , od czasu gdy przytyłam ( tak, tak nie było tak zawsze) miałam permanentne obrzydzenie do wysiłku. Oprócz tego zero piwka wieczorem, zero sera zółtego, zero ciasteczek i paluszków w pracy. To moje osobiste zwycięstwo. Zważę się w przyszłym tygodniu , bo jestem przed @ i nie chcę się stresować dodatkowo. Załapałam ducha walki, a co!!! Pozdrawiam przy okazji moją inspirację Anię099.
- Pomoc
- Regulamin
- Polityka prywatności
- O nas
- Kontakt
- Newsletter
- Program Partnerski
- Reklama
- Poleć nasze usługi
© Fitatu 2005-24. Wszelkie prawa zastrzeżone.
Serwis stosuje zalecenia i normy Instytutu Żywności i Żywienia.