Dzisiaj postanowiłam zrobić sobie sprawdzian, a mianowicie poszłam biegać... Owszem od 2 miesięcy ćwiczę, ale z trenerem... nie raz wydawało mi się, że te treningi nie odzwierciedlają mojej sprawności... Może się mylę, ale traktowałam to właśnie w ten sposób... Te bieganie zrobiłam jak należy Rozgrzewka, biegi i rozciąganie I czerwona jak pomidor,a pot ze mnie leciał jak bym prysznic brała. Biegłam dość szybko i nie zatrzymałam się nawet na chwilę... Medal proszę bo jestem naprawdę z siebie dumna
A teraz przyznam się przed wami i napiszę to bym zawsze mogła do tego wrócić... Przestraszyłam się, że zacznę tyć Pierwsze i drugie śniadanie na medal, a potem klapa... Obiad u mamy, albo inaczej grill, potem pyszny serniczek i wieczorem panika kiedy weszłam na wagę... więc dałam sobie naprawdę w d... i miałam w nosie, że mężowi nie chce się dzieci wykąpać. Przebrałam się i powiedziałam, że idę biegać, że nie chcę znowu zaprzepaścić mojej ciężkiej pracy jak w zeszłym roku... Zwłaszcza iż nie ćwiczyłam 3 dni. Jest jeszcze jutro, może nadrobię zawalone treningi...
Nie wiem jak to będzie, ale chodziłam do szkoły na Golęcinie Raz na pół roku były biegi na wf wokół Rusałki, jak dobrze pamiętam plus minus 5 km... Na wiosnę jest wyścig wokół tego jeziora i marzy mi się by w przyszłym roku naprawdę się sprawdzić Mój nauczyciel by się zdziwił bo nigdy nie przebiegłam tego dystansu... Raczej prze truchtałam, a w większości przeszłam Więc motywacja duża