Jak w tytule. Skoro poprzednia taktyka nie zadziałała to trzeba to zmienić, prawda.
A wiec zwykle była na śniadanie w pracy sałatka + owoc na II śniadanie. Obiad jadłam po 16 więc od 5-16 zjadłąm tylko co powyżej. Więc objadem nigdy nie mogłam się najeść.
Teraz zrobię inaczej. Będzie I śniadanie, II śniadanie i przekąska w pracy, żeby nie rzucać sie łapczywie na obiad albo na byle co z lodówki.
Po drugie: Odpuścić troche na siłowni.
Nie mówię, żeby nie ćwiczyć, ale żeby nie mieć takiego parcia na spalone kacl, bo to skutkuje napadami głodu przed położeniem się do łóżka. Wymyśliłam, że ogranieczę się do 1000 kcal, za to częsciej niż 2 razy w tygodniu (o ile czas na to pozwoli). Jak nie będę taka masakrycznie zmęczona to może chętniej będę tam śmigać.
I w sumie to wszystko co wymyśliłam. Może jeszcze wpadne na jakiś genialny pomysł , jak cos to napisze. A nóż widelec tym razem się uda. Jak nie całe 15 kg to może chciaz część z nadprogramowego balastu.
szepczaca12
13 grudnia 2011, 07:53Całkiem racjonalny plan:) Wytrwałości życzę^^