Wczorajszy dzień był totalną katastrofą pod względem diety i ćwiczeń. Zjadłam mnóstwo pustych kalorii, nic zdrowego, poza spacerem i sprzątaniem wgl nie zabrałam się za ćwiczenia, ale nie żałuję. Ważne, że całe 5 godzin spędziłam z moim kochanym Skarbem <3 Rodziców nie było, więc posiedzieliśmy sobie w domu przed telewizorem, a potem poszliśmy nad jezioro. Eh i już tęsknię ;(
A jeśli chodzi o dzisiaj to było trochę lepiej, chociaż i tak niewiele.
Menu:
Ś: jogobella light, jabłko, trochę herbaty
II: grahamka z żywiecką i ketchupem, mleko czekoladowe
Obiadokolacja: warzywa na patelnię z ketchupem, ogórek kiszony, jakaś surówka, 2 jabłka, herbata
Czyli około 1000 kcal. Może więcej, nie wiem.
No i jakieś tam szklane cukierki - moje przekleństwo, a potem może zjem jeszcze jabłko jak zwykle.
A z ćwiczeń:
-15 minut hula hop
-Skalpel
-2km przystanek-dom jeśli się liczą.
I nic mi się nie chce. A jutro jeszcze sprawdzian z matmy :(
Dziwi mnie tylko jedna rzecz. Gdy mało jem moja waga albo rośnie, albo stoi w miejscu. Ale gdy w jakimś dniu "zaszaleje" to od razu spada. I bądź tu mądrym.
Ehh...jutro może wpada moja przyjaciółka na noc. Musimy zrobić prezentację, wypracowania...ale przecież potem jest wolne ;D Jeju jak to szybko leci xD
No to pa;*
ambus
29 kwietnia 2013, 20:33Kiedy jesz za mało organizm się broni i odkłada sobie zapasy na później, na czas kryzysu. Dlatego głodówki nie są zbyt skuteczne. A 100 kcal to już idzie pod głodówkę. Kiedy jesz regularnie i rozsądnie organizm na bieżąco spala to co zjadłaś, bo wie, że za jakiś czas dostanie kolejną porcję energii.