Przeszlam pierwszy tydzien .Bylo troszke trudno bo bylam w odwiedzinach u rodzinki w Polsce. W 80% udalo mi sie przestrzegac diety a te 20% to specjalnosci mojej mamy, ktorej bylo przykro ze przyjechalam a nie chce jesc tego co specjalnie dla mnie przygotowala. Rozumiala ze zaczelam diete i oczywiscie popiera moja decyzje, lecz wiadomo jak to jest nie widziec dziecka rok czasu. Chciala mna sie dobrze zajac :)
Z jednej strony ten urlop dal mi sporo wolnego czasu wiec mialam czas na przygotowywanie potraw. Nie wiem jak to bedzie wygladalo w tym tygodniu , poniewaz jutro do pracy. mam nadzieje ze potrawy bede mogla przygotowywac dzien wczesniej i zabierac nastepnego dnia do pracy bo inaczej nie dam rady ich przygotowywac. Codziennie wychodze o 7:30 rano z domu a wracam o 20. W pracy nie mam mozliwosci gotowac :(
Mam nadzieje ze uda mi sie jakos pogodzic te diete z trybem zycia zawodowego jaki prowadze.
Na dzis wystarczy. Czas spac i wypoczac jeszcze troszke zanim w rytm pracy po urlopie wpadne. :)
niunia555
25 stycznia 2011, 00:48Nie martw sie, na pewno dasz rade. Grtuluje! ze masz pierszwy tydzien za soba:) Trzymam kciuki i pozdrawiam:)))