Pierwszy dzień diety za mną. Nie było źle, ale dobrze też nie. Nie jestem nauczona jedzenia na wyznaczone godziny. Chyba muszę w telefonie alarmy poustawiać ;) Wypiłam dwa litry wody między posiłkami i do tego dwie herbaty czerwone, jedną białą, dwie zielone. Nigdy w życiu nie miałam takiego parcia na pęcherz, no może podczas ciąży :D Teraz wiem, że tej wody w moim życiu i takich herbatek było za mało :)
Co do diety to okazało się, że nienawidzę brukselki z wody w całości :) Do tej pory mi się odbija czkawką :) Jak będzie kolejnym razem gdzieś w posiłku to ją zamienię, bo już nie przełknę :) Pochwalić chciałam obiad - polędwica wołowa z kaszą i surówką z buraczków. Mega smaczne, a buraczki palce lizać :) Nawet nie wiedziałam, że umiem taką surówkę zrobić Córce tak zasmakowało, że powtórkę chce do następnego mięsnego obiadu :) Cała dzisiejsza rozpiska dietetyczna jak najbardziej ok, bo nie byłam głodna między posiłkami.
Ogólnie nie jest źle. Jeszcze żyję :) Jutro trening , dziś był spacerek godzinny ;) Najbardziej zadowolona istota ze spacerku? Suczka :) Padła jak wróciłyśmy, a co na mnie spojrzała, to jej wzrok mówił do mnie - zwariowałaś kobieto Wody wypiła chyba więcej ode mnie ;) Jutro się zaprze łapami, że nigdzie nie idzie ;)
mimi_83
1 kwietnia 2016, 21:27Nie martw się powoli wyrobisz sobie nawyk jedzenia "na czas". Organizm się przyzwyczai i sam będzie "wołał"... dobrze że dieta Ci się podoba bo się nie zniechęcisz a po kilku dniach już samo pójdzie