Ustawiłam sobie dietę na piątek ze względu na święta...bezczelny pomysł, ale to miały być ostatnie święta ze zbędnymi kilogramami. Przestawiło mi się myślenie odkąd postanowiłam się tu zarejestrować i skorzystać z pomocy. Nie obżarłam się na Wielkanoc. Przez te dwa dni, wracając do domu od rodziny, czułam, że mogę oddychać, a to już bardzo dużo jak na mnie :) Nawet spacery poobiednie były, bo pogoda przepiękna.
Mam nadzieję, że dorosłam na tyle, żeby zrozumieć, że w moim wieku to już nie o wygląd chodzi, ale o zdrowie. Nie chcę za parę lat prosić córkę o pomoc w zawiązaniu sznurówek albo że założenie skarpetek to będzie jak wejście na Rysy :)
Ciekawe tylko co mój facet powie na to, że od piątku obiady we własnym zakresie albo zacznie jeść to co ja :D Zmiana sposobu odżywiania jeszcze nikomu na złe nie wyszła :) Może i do niego dotrze, że siedzenie na kanapie z pilotem na brzuchu nie jest jego wymarzonym zajęciem :) Jeszcze się zastanawiam czy go przygotować na zmiany czy postawić przed faktem dokonanym :) Będzie ciekawie od piątku :)
Oby te chęci jakie teraz mam nie spełzły na niczym :D
angelisia69
29 marca 2016, 13:34to powodzenia za wspolne zmiany,moze powoli jakos go przekonasz.Bo wiadomo ciezko jest faceta zmienic odrazu,ale jak zaczniesz kombinowac ze zdrowym jedzonkiem,to mu posmakuje ;-) I masz racje,nie chodzi tylko o sylwetke a o zdrowie,ktore mamy tylko jedno!!