Naprzód, naprzód.... dieta dobrze, po wizycie u p.Kingi jakby lepiej. To co sama robiłam tzn. czasem zamienianie produktów na inne okazało się prawidłowe. Oczywiście wszystko w granicach mniej więcej normy-aby bilans był podobny. Dużo ćwiczę- praktycznie codziennie od poniedziałku do piątku- potem dwa dni przerwy. Teraz w zasadzie tylko biegi i spinning. Trzeba się ruszyć na basen odrobinę. Jakoś nie mam czasu na ten calanetiks, ale w sumie na razie jak mogę to lecę na trening na dwór. Pewnie jak się pogoda zepsuje zacznę ćwiczyć więcej w domu. Musze się mocno motywować, aby nie spocząć na laurach, bo spadek kg jest już widoczny. Ja sama czuję się już ze sobą znacznie lepiej, tym bardziej że na razie ciuchy mam te same- bo te co czekają w szafie- jeszcze odrobinkę za małe. Musze czekać mniej więcej do ok. 80 kg, wtedy mogę się za nie zabrać-pewno zejdzie do Gwiazdki. Zatem tyłki w górę moje chudzinki:) Trzeba działać
- Pomoc
- Regulamin
- Polityka prywatności
- O nas
- Kontakt
- Newsletter
- Program Partnerski
- Reklama
- Poleć nasze usługi
© Fitatu 2005-24. Wszelkie prawa zastrzeżone.
Serwis stosuje zalecenia i normy Instytutu Żywności i Żywienia.
Grubaska.Aneta
23 października 2014, 16:33No pięknie Ci idzie:)! Brawo.
anemone.nemorosa
24 października 2014, 08:19Dzięki:) największa motywacja ;) spotkanie klasowe 8.11. Jeszcze nie wiem w co się wbiję, ale chciałabym ładnie wyglądac;) ot ja próżna;) hehe