Niech mi ktoś wytłumaczy jak to jest możliwe by w ciągu dosłownie 5 minut poczuć się źle na tyle by nie móc prawie ustać na nogach - normalnie wata w nogach jakbym pluszakiem była (w sumie od tłuszczu to nawet mięciutka jak pluszak jestem). Zaczął mnie boleć kark, głowa i w końcu wymioty!
Normalnie leżałam pół dnia bo okropnie się czułam, a A przy próbie rozmowy na grzyby, a po powrocie z kolegami siedział w altanie.
Ja to mam pecha
Nic to jednak, bo skazana na optymizm zawsze i dobre strony widzę, więc w sumie skoro nie ma tego złego co by na dobre nie wyszło, wiem, że coś dobrego też mnie spotka - a przynajmniej mam silna nadzieje (widzicie jak to jest być optymistą - to tak jak w tym dowcipie "Ojciec miał dwóch synów: optymistę i pesymistę. Postanowił kupić im prezenty. Pesymiście kupił piłkę, samochodzik i klocki "LEGO". Optymiście zaś kupił kupę świeżego, końskiego łajna. Chciał sprawdzić ich reakcję na otrzymane prezenty. Zamknął ich w oddzielnych pokojach i wręczył je synom. Poszedł sprawdzić co u pesymisty...
Wchodzi do pokoju, a pesymista mówi: "Tato, coś ty mi za szmelc kupił!!! Klocki się nie układają, piłka się nie odbija, a samochodzik nie jeździ!" Ojciec machnął ręką i poszedł sprawdzić co u optymisty. Wchodzi do pokoju, a optymista z uśmiechem na twarzy rozgrzebuje łajno, rozrzucając je we wszystkie strony krzycząc: "Tato, ten koń musi tu gdzieś być!") Ja oczywiście bym szukała konika, a jak!
W dodatku niby optymiści dłużej żyją - nie wiem jak dam radę, ale wiara w lepsze jutro i w ludzi jest silniejsza ode mnie. Nie, nie jestem naiwna, wiem jakie są ograniczenia i wiem, że może się coś komuś nie udać, ale mimo wszystko daje szansę i wierzę, że ten ktoś choćby się postara by wyszło.
Widzicie jaki z tej anamy głuptas
Dziecko mi od rana lata i męczy, bo nie umie mnożyć Mówię "masz niecałe 6lat, nauczysz się mnożyć" Dziecko zaczepnie "no zapytaj mnie", więc pytam "2x2, 2x3, 2x5 itd. okazuje się, że dziecko do 10 mnoży bez mrugnięcia a jak dalej to na liczydłach. Po kim dziecko to ma? Nie po mnie. Moja mała dziewczynka robi się coraz mądrzejsza.Powoli uczy się czytać, już czyta w sumie ale szybko się zniechęca. Dziwi mnie tylko, że tak matematyką jest zainteresowana, no i oczywiście malowaniem. Coraz częściej wstając z rana oznajmia tak po prostu, że jest malarka i leci robić kolejne rysunki.
Drugie dziecko jest typowym przytulakiem i ostatnio wykazuje zainteresowanie breakdance. Ostatnio myśleliśmy, że padniemy ze śmiechu jak mały rzucił się na podłogę i zaczął się okręcać, wybijać nogi w górę i inne dziwne rzeczy robić, nawet było widać że to taniec. No ale mówię Wam, 4,5 latek rzucający się po podłodze jak w ataku jakimś to widok niesamowity W telewizji widział jak tak tańczą.
A, zapomniałam prawie o najważniejszym! Dziś na wadze 93,6 więc, w sumie od dziś dieta a już coś ruszyło. Muszę ogarnąć nowy wygląd Vitalii i te wagi pozmieniać.
Dnia miłego życzę
Papatki
Na specjalne życzenie cioci Gildy zrobiłam zdjęcia starych prac sprzed roku na pewno,farbami malowanych, które ozdabiały moją lodówkę
lagunazielona
27 sierpnia 2013, 00:00Jestem pod wrażeniem talentów Twoich dzieci! Masz szczęście, sama chciałabym w przyszłości mieć tyle powodów do dumy. W kwestiach partnerskich wolę się nie wypowiadać, bo sama jestem wiecznie wybaczającą śmojdą więc radzić, żebyś była zołzowata byłoby perfidnie, a twierdzić, że najlepiej skłonić się przed panem i władcą też nam nie wolno. Vitaliowo- chudnij, chudnij, trzymam mocno kciuki, sama Twoja obecność mi pomaga, bo jesteś jedną z nielicznych, które zostały ze "starego składu", z czasów kiedy nam się udawało. Musimy to wreszcie powtórzyć kochana! Pozdrawiam.
savelianka
26 sierpnia 2013, 15:34bardzo utalentowane dziecie,bardzo!!! a ty powiadasz,żeś optymistka?? i bardzo dobrze!! tak trzynaj,a ja nie wiem jak jest u mnie,raz optymistka,raz pesymistka,,,cholerykiem chyba jestem...
gilda1969
26 sierpnia 2013, 11:43Bardzo mądrze do tego podchodzisz - pasja może nie tylko pokonać jej nieśmiałość, ale pomoże też uwierzyć w siebie. Ja byłam nieśmiałym dzieckiem (matko kochana, w życiu nikt mi w to teraz nie uwierzył!) a też mama zauważyła u mnie zdolności plastyczne i rozwijała to we mnie. Ja w prezencie jak dostawałam lalki czy misie, to pytałam z pretensją w głosie - A czemu nie farbki?:))) Serio! A co do mieszkania na wsi, czasem są świetlice jakieś, czasem mieszkają gdzieś plastycy, którzy prowadzą takie zajęcia, warto się rozejrzeć:)
gilda1969
26 sierpnia 2013, 11:12Wiesz Ty co? Niezwykłą masz kolorystkę w domu! I jak odważnie stawia plamę! Zdecydowanie ma duże plastyczne zdolności - i mówię to bardzo serio, pracowałam jako nauczycielka plastyki przez wiele, wiele lat i w szkole, i w domach kultury, więc naprawdę znam się na tym. Niezwykła, cudowna ekspresja! Koniecznie poślij ją na jakieś plastyczne kółko. I ode mnie ucałuj - kocham, jak rosną nowe talenty na świecie - jak śliczne kwiatuszki!:)))
New.Born.Now.
26 sierpnia 2013, 09:58Mam nadzieje że juz się lepiej czujesz? Dowcip ekstra :)
gilda1969
26 sierpnia 2013, 09:49Pochorowałaś się tak nagle bo z jakiegoś powodu ciało potrzebowało Cię.. zatrzymać:) A przed czym? Któż to wie:))) Kawał z konikiem znam i na pewno razem byśmy tego konika odgrzebały hihi:))) Pozdrów małą malareczke od duzej malareczki - ciotki Gildy i powiedz, że czekam aż mama wstawi na Vitalię jakiś piękny obrazek matematycznej artystki:))) A drugie dziecko niechaj tańczy, a co! W końcu to sama radość:))) Zdróweczka Ci życzę i trzymam kciuki za dietkowanie!