Czeeeeeeść Skarby
Wracam do Was po naprawdę sporej nieobecności. Biję się w piersi Ale wierzcie mi, to był dość męczący dla mnie okres. W skrócie pisząc byłam chora, potem nadeszły święta (i całe zamieszanie związane z przygotowaniami), a później znowu się rozchorowałam. Naprawdę nie sądziłam, że sylwestra spędzę w poczekalni u lekarza Ma się ten pociąg do ekstrawagancji, co? Ciągle niestety kaszlę (oczywiście antybiotyk nie pomógł, a jakże), ale już przynajmniej mam energię i wróciłam do normalnego trenowania Oj, brakowało mi tego! W tym ostatnim miesiącu miałam dni, gdy naprawdę solidnie ćwiczyłam, ale były też takie, kiedy nie miałam na nic siły i ochoty. Przed świętami osiągnęłam wagę 96,0 kg, ale po świętach podskoczyłam do 97,0 kg. Och, można się było spodziewać, skoro tyle pyszności przyszykowałam Czy było dietetycznie? Wątpię Nawet nie sprawdzałam kalorii Planowałam potem solidnie potrenować, ale jak już wspominałam, dopadło mnie choróbsko i dopiero wracam do siebie. Na szczęście teraz udało mi się zbić nadbagaż i dziś mogę się znowu cieszyć wagą 96,0 kg. Hurraaaa
To oznacza, że naprawdę mogę być zadowolona z ostatniego tygodnia, bo powoli wskakuję w dobry rytm Jeszcze kaszel mocno mi przeszkadza i mam chwile, gdy myślę tylko o wskoczeniu pod ciepła kołdrę, ale jednak wyciągam matę... Potem patrzę na nią, zerkam na swoje odbicie w lustrze i zaciskam zęby. Nie mogę się przecież poddawać! Najważniejsze, że mam w końcu siłę do ćwiczeń i to naprawdę mnie bardzo cieszy
Za mną już 48 tygodni diety i niedługo stuknie mi pierwszy rok walki o swoje zdrowie. Na ten rozpoczęty 2019 rok nie mam specjalnych postanowień. Po prostu chcę dalej jak najlepiej realizować to, co robię i mam nadzieję, że wcześniej, czy później mi się uda spełnić marzenie Wiele litrów potu muszę przelać, ale na pewno warto! Kupiłam sobie trochę ciuchów, które wymagają zmniejszenia obwodów tu i ówdzie - taka motywacja Więc rozumiecie, że obijać się nie mogę Dziś w planie mam pół godziny na rowerze i 1,5 godz. ćwiczeń siłowych. Oj będzie się działo Znowu muzyka dodaje mi adrenaliny i aż się nie mogę doczekać, kiedy zacznę wyginać swoje obfitości Jest ich naprawdę jeszcze bardzo dużo, ale czuję wielką satysfakcję, gdy podczas ćwiczeń widzę tu i ówdzie swoje mięśnie. Naprawdę ten widok dodaje mi takiego mega przyjemnego kopa I to też mnie nakręca do kolejnych treningów
A jak jest u Was? Mocno trenujecie, czy ciągle jedynie planujecie odkładając ćwiczenia na kolejne jutro? Oj, jeśli macie lenia, to popatrzcie na siebie w lustrze i zadajcie sobie pytanie, czy macie ochotę coś zmienić? Jeśli tak, to jazda! do roboty! bo nikt za Was tego nie zrobi! Ściskam za Was kciuki i życzę Wam wszystkim powodzenia Buziaki, miłego weekendu
"Follow the thread of gold
Drift on its tide
It's a path of stars
Ride on the golden stream
And break the waves
In a gilded trail of stars"
martiniss!
14 stycznia 2019, 16:11Amas cześć!!! Kopę lat! Przykro mi że tak spędziłaś i święta i sylwestra. Zupełnie jak ja rok wcześniej. Ale mam nadzieję, że kiepski początek będzie oznaczał brak większych zmartwień w ciągu roku! A co do ostatniego - to wiesz z nami babami to jest tak, że taka spojrzy w to lustro, i powie jaka ja paskudna, a co jej poprawi humor? Jakieś pocieszycielskie szamanko. Niestety. Lepiej trwać w zakłamaniu niż się zmobilizować, ale tym co już się udało nie wolno osiadać na laurach, szkoda naszego wysiłku! Kochana czy Ty możesz mi polecić w prywatnej wiadomości to biuro podróży z którym wybrałaś się na wycieczkę do Rzymu? I czy było fajnie? Jak z wolnym czasem? Pokoje były dzielone czy może inaczej? Ściskam i życzę nabierania odporności! Sama jeszcze męczę zatoki i kaszel. A to już miesiąc od choroby. Zdrówka!!
Amas9
14 stycznia 2019, 20:08Hej hej :) :* Oj, przykro mi, że też choróbsko Cię dopadło! Kuruj się, bo przecież wiosna coraz bliżej i trzeba zadbać o formę. No właśnie, to zerkanie w lustro musi w końcu stać się przyjemnością, więc koniecznie pora doprowadzić się do pozytywnego stanu :D Czy to w ogóle możliwe? :P Ściskam Cię serdecznie i życzę Ci dużo powodów do uśmiechu :) PS. O włoskich klimatach już coś Ci skrobnęłam ;)
KochamBrodacza
12 stycznia 2019, 21:49Ja działam! Od końca świat zero słodkiego, treningi tez są, jedziemy z tym! :P Miło Cię widzieć! Dużo zdrówka :*
Amas9
12 stycznia 2019, 22:04Dziękuję Ci pięknie :) Też się cieszę, że Cię tu spotykam :) :* Wspaniale, że ambitnie walczysz! :) Tym mnie również mobilizujesz, bo przecież w grupie raźniej :) Ja jeszcze po świętach miałam furę słodkości, ale na szczęście się skończyły i jedynie miodu więcej zużywam, bo leczniczo piję z herbatą i cytryną ;) No to co, jedziemy z koksem? :) Buziaki, tak trzymaj! :)
KochamBrodacza
13 stycznia 2019, 16:50Miód samo zdrowie :) Pewnie trzymamy się dzielnie! :)
andula66
12 stycznia 2019, 21:14Super jak zwykle pełna werwy. Ja po sanatorium nie mogę dojść do siebie wróciłam prosto na święta tam schudłam bo było dużo spacerów.,jedzenie skromne no i świetne towarzystwo. Kto nie schudł ten był na dywaniku. A co najważniejsze nie jem w nocy.
Amas9
12 stycznia 2019, 21:51O proszę, ja jeszcze nigdy nie byłam w sanatorium, więc nie znam realiów. Ale skoro miałaś dobre towarzystwo i pozytywne efekty, to chyba wróciłaś bardzo zadowolona? :) Super, że schudłaś i fajnie, że nie podjadasz :) Ja jakoś nigdy w nocy nie czułam takiej potrzeby, uff. Choć znam takich, co nawet potrafili wstawać z łóżka i pustoszyć lodówkę... Trzymaj się ciepło i dużo uśmiechu Ci życzę :)