Sobotę mogę zaliczyć do wyjątkowo udanych dni, mało, że zrobiłam trening, mało, że dieta na 100% zaliczona bez żadnych wpadek, to udało mi się w końcu pobiegać, choć szału nie było... 10 km w godzinę. Ale umówmy się po miesiącu bezczynności to trudno liczyć na wyniki z pogranicza Usaina Bolta. Z resztą moim zamiarem był spokojny bieg na rozruszanie, dodatkowo udało mi zrobić 100 przysiadów (oj czuję dzisiaj mięśnie nóg), 20 minut kręcenia hula hop... i 1 minuta plank...i tutaj dla mnie małe pozytywne zaskoczenie, bo wytrzymanie tej 1 minuty nie sprawiło mi większej trudności, także trzeba wydłużyć ten czas...
Po bieganiu małe rozciąganie...no przyznaję się bez bicia, od lat mam z tym problem...z rozciąganiem, a raczej jego brakiem...a że szkoda czasu, a że jestem spocona i chcę się już wykąpać, ale będę pracować nad tym i nie mam zamiaru odpuszczać.
Udało mi się w końcu też zadbać całościowo o swoje ciało, czyli kąpiel, peeling całego ciała, maseczka na twarz, maseczka na włosy, zabieg na stopy...od razu poczułam się lepiej...
Od poniedziałku planuję treningi zaraz po pracy i nie ważne czy to będzie bieganie, czy też jakiś trening w domu... łatwiej mi się zabrać za trening kiedy jestem na chodzie, bo kiedy zjem obiad i się rozsiądę wygodnie w fotelu, to naprawdę trudno mi się zebrać w sobie i zrobić porządny trening.
Z coraz większą dozą niepewności myślę o moim starcie w półmaratonie, czy aby nie porwałam, się z motyką na słońce...i zaczynam się zastanawiać jak ja się przygotuję do to biegu, bo czas upływa, a ja nie zrobiłam żadnego progresu...
Planuję minimum 5 treningów w tygodniu, może być 6, ale to się okaże w praktyce. W sobotę lub niedzielę planuję dłuższe wybiegania...tzn minimum 13 km i co tydzień będę ten dystans zwiększać o 1 km, aż dojdę a raczej dobiegnę do 21 km...
Teraz już naprawdę nie odpuszczam, stawiam na dobrą dietę i efektywne treningi, a efekty mam nadzieję przyjdą z czasem...
Miłej niedzieli dla Was!!!
ConejoBlanco
22 stycznia 2018, 11:00Kiedy masz półmaraton? Skoro biegasz 10km w godzinę i to po przerwie, to 3 miesiące na przygotowania ci powinni wystarczyć.
am1980
22 stycznia 2018, 11:0318-go marca, więc już nie 3 miesiące, ani nawet już nie dwa miesiące, ale damy radę, wiadomo po biadolić muszę;)))
ConejoBlanco
22 stycznia 2018, 12:225-6 razy w tygodniu to dość dużo. Ja jak się przygotowywałam to biegałam 3-4 razy w tygodniu i na tyle z reguły są plany. Przy długich wybieganiach to rozciąganie jest niezbędne, mnie zaczęła boleć pachwina jak się za mało rozciągałam przy biegach powyżej 12km.
am1980
22 stycznia 2018, 13:20Biegi planuję 3-4 razy w tygodniu i tak 2-3 razy ćwiczenia siłowe...nie samym bieganiem człowiek żyje...nie dałabym rady biegać 5 razy w tygodniu, choć nie raz próbowałam to nigdy mi się to nie udało...a rozciągać się rozciągam, tylko zawsze za mało, za krótko...ja tak 12-13 km to biegam standardowo, w sobotę było tylko 10 km bo nie biegałam cały miesiąc, więc chciałam się tylko rozruszać, dzisiaj też planuje dychę...
Yokomok
21 stycznia 2018, 22:02Kibicuje!!!! nie mozesz sie poddac, w zyciu!! :) Dasz sobie rade!! :)
am1980
22 stycznia 2018, 09:02Bardzo dziękuję! Z takim dopingiem nie odpuszczę nigdy w życiu!!!
agacina81
21 stycznia 2018, 20:44Ja rozciaganie uwielbiam :) na silowni podpatrzylam cwiczenia, ktorych nigdy nie widzialam :) super, ze weekend udany
am1980
22 stycznia 2018, 09:05Ja rozciąganie lubię ale zawsze szkoda mi czasu na nie, ale czuję jednak ogromną różnicę w samopoczuciu kiedy się rozciągam a kiedy się nie rozciągam, więc cały czas toczę walkę sama ze sobą...
aniapa78
21 stycznia 2018, 19:17O maraton nie martw się. Na pewno przebiegniesz go w dobrym czasie. Super wykorzystana sobota. Też tak planowała bym treningi bo po obiedzie trzeba odczekać z ćwiczeniami. Udanego tygodnia:)
am1980
21 stycznia 2018, 19:23Dzięki...mam nadzieję, że plan z treningami po pracy wypali, tak jak piszesz po obiedzie trzeba odczekać ze dwie godziny, a potem trudno mi się zebrać, mam nadzieję, ze będzie mi się chciała, udanego tygodnia życzę...
NaDukanie
21 stycznia 2018, 15:57Marton pojdzie ci swietnie, nie wazne ktore miejsce , wazne zeby doiec do konca. Trenuj i skup sie na sobie . 60 dnie to niewiele ? To bardzo dlugi czas i sama sie przekonasz. Nie tylko osiagniesz forme ale i bedziesz sie lepiej czuc. Z pewniscia lepiej niz ja dzisiaj :) hahaha
am1980
21 stycznia 2018, 17:35Ten maraton to taka forma sprawdzenia samej siebie, absolutnie nie o miejsce będę walczyć, tylko o to żeby w ogóle dobiec...ale też nie chciałabym opaść z sił po 10 kilometrze...a więc pełna mobilizacja...