Vitalię czytam już chyba z 5 lat. Do pamiętnika to 3 podejście, za zadnym nie odważyłam się wstawić zdjęć. A sama wiem, jak fajnie czyta się pamiętnik, kiedy wiesz z kim masz do czynienia Niestety albo zdjęcia albo intymne szczególy (w moim wypadku)
Z jedzeniem bez zmian, weekendowo wpadł alkohol : bimber ok 200 - 300 g , 2 piwa.
11.00 2 kanapki z paprykarzem (100g) ogórkiem, pomidorem, cebulą
13.00 wiśnie 200g
15.30 dwa gołąbki
18- 19 będzie jeszcze gołąbek
________________________________________________________________
Bardzo pomaga mi to, że moja mama tez się odchudza. Nie mogę nazwać to rywalizacją, ale wspólną mobilizacją. Biegamy razem. Raz mi sie nie chce - ona mnie wyciąga i na odwrót. Rodzice niestety nie zbudowali we mnie poczucia własnej wartości. Nie było systemu nagród. Ze średnia 5,3 w 2 gim usłyszalam, że opuściłam się w nauce :) Nie mam do nich żalu, suma sumarum chcieli dobrze, chociaz jestem jedynaczką to nie byłam nigdy rozpieszczana. Zawsze miałam tyle, by nie być ani gorszą ani lepszą od innych (moi rodzice są dość zamożni, a mieszkamy na małej wsi, gdzie chodziałam do podst i gim). To przyniosło dobre rezultaty, ale i te gorsze - właśnie w postaci kompleksów. Teraz głównym zadaniem dla mnie, jest cieszyć się życiem, bez względu na to co się dzieje i szczególnie jak wyglądam. Przecież z wagą 80 kg też można być szczęśliwym. Dużo osób mówi mi, że dobrze wyglądam pomimo otyłości. Ciekawe ile dają mi kg :p Natomiast mama chyba zauważyła, że coś jest nie tak, ponieważ ostatnio często mi mówi, że jestem ładna. Powiecie: jak każda matka, która kocha swoje dziecko. Ja jednak zauważam zmianę, bo zawsze mnie krytykowała. Że jestem gruba, że źle się ubieram i ogólnie 'mam słaby styl'
Bardzo kocham mamę, raczej mamy dobry kontakt. Mama ważyła przed ciążą 45 kg a i teraz tez trzyma się bardzo dobrze, dobrze się ubiera, maluje, dba o siebie. Po prostu jest niezłą sztuką:) Ma dominujący charakter, więc to ona jest u nas w rodzinie 'gwiazdą'. Nie jestem do niej ani trochę podobna :) nad czym zawsze ubolewam i mam trochę kompleksów, że ja jej nigdy nie dorównam. Jest zdecydowanie człowiekiem wrzechstronnym. Nie ma dziedziny, w której sobie nie radzi. To duża poprzeczka dla dziecka, które jest wycofane i nie lubi być na świeczniku. Jestem takim trochę nieudacznikiem. Bardzo chętnie wyszłabym za mąż, miała dzieci i była kurą domową. Dom wydaję mi się takim bezpiecznym miejscem. O ojcu będzie kiedy indziej, jak mnie wnerwi, a jest to na porządku dziennym, bo mamy charaktery, które na siebie 'działają'. Pisząc takie rzeczy mam małe wyrzuty sumienia, bo ogólnie to fajna z nas rodzinka ;)
Bardzo dużo do pewności siebie dałby mi lepszy wygląd, więc może tym razem się uda? Dawno nie miałam tak dużo silnej woli. Buziaki!