Kilka dni i znowu lekko w dół. 97,1kg. Cieszę się. Powoli to teraz idzie ale nie stoi całkiem. To jakiś plus. Teraz taki okres jesienny się zaczyna- niedobry dla mnie. Nasilają się stany depresyjne, chcę się tylko zakopać pod kocem z książką. Najlepiej w towarzystwie herbaty z miodem i cytryną. Ale nie mogę się temu poddać, bo wszystkie wyniki w miesiąc szlag trafi.
Paskudny humor mnie dziś dopadł. Wczoraj bliski znajomy miał wypadek- ślisko i mokro, wpadł w poślizg na zakręcie i dachował. Połamał się dosyć mocno. Dopiero w takich sytuacjach widzę, jak kruche jest nasze zdrowie i życie.
MalaKicia
22 września 2017, 11:28Ale jak pięknie się spaceruje jesienią!
duzaDI
21 września 2017, 22:22oj czy to znaczy że czytanie jest złe aj kocham - w taką pogodę to nie trudno o wypadek mój mąż miał dokładnie rok temu na szczęście umarł tylko jego samochód reszta dobrze się skończyła Pozdrawiam i życzę wszystkiego dobrego
Cathwyllt
21 września 2017, 12:02Oj to bardzo przykre, mam nadzieję, że znajomy szybko wróci do zdrowia. A Tobie gratuluję postępów :)
aniloratka
21 września 2017, 11:54Tez mialam slabszy dzien wczoraj, jakies zalamanie. Ale dzisiaj jest lepiej, nowy plan nowe pomysly. Przykro mi z powodu znajomego, ale wylize sie na pewno :)