Nie dało rady, waga skusiła. 300g mniej- czyli 104,4kg. Marzę o chwili, kiedy zejdę do liczby dwucyfrowej. Zaczynalam od 110, więc 5,6 kg za mną. No, zaokrąglam do 5,5.
Dziś mija dokładnie miesiąc odkąd się zważyłam, przeraziłam i zaczęłam dietować. Muszę stwierdzić, że najtrudniejszy był jak dotąd pierwszy tydzień. Czułam głód. teraz już się przyzwyczaiłam, liczenie kcal przychodzi naturalnie. Do słodyczy nie ciągnie.
Skakankę polubiłam. Nie chce mi się, ale walczę ze sobą i wczoraj się również udało przemóc.
Boję się zastojów na wadze.
MalaKicia
22 lipca 2017, 19:54To w takim tempie już za miesiąc dwucyfrowa waga się pojawi :)
alraunaaa
22 lipca 2017, 20:00Oj, chyba jeszcze nie. Próbuje nie zakładać terminów:)
MalaKicia
22 lipca 2017, 20:05Wiadomo, bo organizm różnie reaguje i nie zawsze waga spada w takim tempie, jak byśmy chciały, ale wiesz, może akurat :)
Gosiaaczek1
22 lipca 2017, 11:41Super,gratuluje :) "Najtrudniejszy pierwszy krok" :) co wcale nie oznacza ze teraz bedzie z gorki, trzymam kciuki za dalsze sukcesy. Super Ci idzie,nie zalamuj sie i trwaj w tym co robisz :)
alraunaaa
22 lipca 2017, 12:19Dziękuję. Takie słowa dodają otuchy:)