Witajcie kochani, jestem tydzien na diecie choc z dniem opoznienia. Nie chciałam pisać wcześniej,żeby nie zapeszyć i udało sie:) Wytrzymałam.. choc nad kasza z jajkiem siedze i mecze sie juz z 15 minut. Być może taka koncepcja jest niektórych dań,żeby nie smakowały i dłużej sie je jadło,bo jak wiadomo czym dłużej jesz tym bardziej sie nasycasz;) Najbardziej bałam się, że siegne po słodkie,ale wbrew pozorom nie słodkie stały sie moim problemem, z ktorym walczę, ale kiełbaska:) jak jej nie uleć jeśli w domu mąż spożywa. Recepta jest jedna, żeby jeść posiłki osobno. Niestety tylko to się u mnie sprawdza. Najbardziej uciążliwe jest też gotowanie na kilka garnków szczegolnie, gdy ma się dzieci..
Chciałabym jeszcze wiekszą uwagę zwrócić na ruch i treningi, na razie jeżdże na rowerze na dalsze i bliższe dystanse, ćwicze w domu pod okiem trenera jak i za pomocą apki, spaceruje, pracuje w ogrodzie,bo planuje plantacje pomidorów. W tamtym roku był taki wysyp, że nie zdarzyłam wszystkiego przerobić i zielone zostały na krzaczkach do przymrozków. Niesprawdził się też przepis zawijania niedojrzałych w gazety:( Ale do rzeczy.. tyle co do treningow czy ogólnie ruchu..
pozdrowionka wszystkich a szczególni tych w fazie natarcia
P.S. szukam mentora, narazie mam jednego a właściwie jedną na myśli..moją siostrę:)