Kolejny dzień wręcz wzorcowy z jedzonkiem: śniadanie monotonnie ale lubię - jajko, pomidorki koktajlowe i oczywiście pieczywo. Obiad ostatnie 2 sztuki tortilli domowej roboty i kolacja twarożek, sałata, oliwki, papryka i pomidor. Pomiędzy tym jabłko, mandarynki 2 sztuki i serek waniliowy. Wody tylko 0,5 litra. Rowerowanie - standardowo 15 km czasem przypominało jazdę figurową na rowerze a przekonałam się o tym dopiero kiedy zsiadłam z rowera. Najwyższy czas zamienić rower na kijki.
Wczoraj z moimi dziećmi pracowymi tak na szybko zorganizowaliśmy wyjście do domu kultury na wieczór kolęd w wykonaniu kapeli góralskiej. Przed wyjściem pomruk niezadowolenia był duży, przecież kto normalny słucha takiej muzyki... Ku mojemu zdziwieniu po wyjściu dzieciaki były bardzo zadowolone i rozemocjonowane. A dziś w moim Kościołku koncert noworoczny orkiestry dziecięco - młodzieżowej. Tyle kultury (hi hi ) lizłam w ten weekend
Trzymajcie się cieplutko, miłego tygodnia.
cudmalinka
6 stycznia 2020, 21:51Narobiłaś mi ochotę na tą tortille, chyba jutro też zrobię na obiad
Alladynaa
6 stycznia 2020, 22:00Polecam, zawsze to jakieś urozmaicenie i odskocznia od kaszy.
annna1978
6 stycznia 2020, 21:36Ja co sobotę i niedzielę jem takie śniadanie jak Twoje- uwielbiam i sie nie nudzi:))))
Alladynaa
6 stycznia 2020, 21:47Ja jem juz 3 rok na śniadanie jajko , rzadko zdarza się co innego.