Tytuł wpisu w pamiętniku odchudzania:
Dzień 49


Nie chcę mi się. Nieee chcęęęę miii sięęę. NIE CHCĘ MI SIĘ.

Apogeum niechcieja. Za tydzień pojawi się okres, stąd to lenistwo, zmęczenie, brak entuzjazmu oraz wilczy głód. Czaję się w pobliżu lodówki, otwieram ją co pięć minut, sprawdzając, czy nie ma czegoś dobrego, najlepiej niezdrowego i tuczącego - ha! na moje szczęście lodówka pusta, a wypłata dopiero jutro. Dziś biegało mi się raczej kiepsko, "tylko" 7,5km, cud, że nie zlazłam z trasy po pierwszym kilometrze. Wczoraj jednak udało mi się pokonać lenia, o 22.00 zamknęłam laptopa i wskoczyłam do łóżka z książką. Wreszcie ją skończyłam, mogę z czystym sumieniem zacząć nową 

Bilans:

przed bieganiem (8.30): pół banana

śniadanie (10.20): owsianka, jogurt naturalny, pół banana, cynamon; jabłko

obiad (13.00): dwa talerze zupy jarzynowej

podwieczorek (15.30): gruszka, jabłko

kolacja (w planie 19.00): trzy kromki chleba razowego z twarogiem, zielonym ogórkiem, papryką, rzodkiewką

Trening:

1) https://www.endomondo.com/workouts/548250468/22258...

2) Mel B pośladki

3) Mel B brzuch

  • roula

    roula

    24 czerwca 2015, 23:27

    nie ma to jak satysfakcja po dobrym biegu :D i podziwiam Cię za zdrowe jedzenie. wszystko robisz zgodnie z planem :)

    • AlexSteiner

      AlexSteiner

      25 czerwca 2015, 10:41

      Dzięki :) Zdarzają się chwile słabości, ale szybko się ogarniam :)

© Fitatu 2005-24. Wszelkie prawa zastrzeżone.
Serwis stosuje zalecenia i normy Instytutu Żywności i Żywienia.