Dziś biegało mi się lepiej niż w poniedziałek. Nie zrobiłam oszałamiającego dystansu z zajebistym czasem, bo dostałam rano okres. Teraz już wiem, dlaczego w poniedziałek było do dupy. Podobno przed samym okresem jest najgorzej. Dlatego byłam przymulona, zmęczona, nic mi się nie chciało.
Endorfiny i tabletka załatwiły sprawę, nie musiałam przejmować się bólem. Czuję, że wysiłek pomaga, nie bolą mnie piersi, brzuch jakoś mniej daje się we znaki. I bardzo dobrze.
Pojechałam na uczelnię tylko po to, by wpaść do gabinetu profesora, dowiedzieć się, że proponuje mi 4+ i wypaść z niego. Ale przynajmniej zrobiłam sobie spacerek.
Przyszedł nowy telefon! Czas przestawić się z Androida na Windowsa :D
Bilans:
przed bieganiem (8.00): dwie kostki gorzkiej czekolady
śniadanie (10.00): 5 łyżek domowego muesli z bananowo-truskawkowym koktajlem (banan, truskawki, kefir, cynamon)
przekąska (13.00): jabłko
obiad (15.00): kilka młodych ziemniaków, jajko sadzone na odrobinie oleju rzepakowego, ogórki zielone & ogórki konserwowe, szklanka maślanki
kolacja (w planie 19.00): pół kulki mozzarelli z pomidorami, sok pomidorowy
trening: https://www.endomondo.com/workouts/534868468/22258...
+40min spaceru