Poranek z Ewką - to nasze 3 spotkanie było i W KOŃCU mniej więcej udawało mi się za nią nadążać...a uwierzcie nie było to łatwe...po weekendzie i wielkiej imprezie nie czułam się najlepiej. I kaca moralnego mam...8 browców! Tyle kalorii....tydzień treningu w plecy:(( No ale urodziny M. są raz w roku i pełna mobilizacja być musiała..A dumna jestem z siebie, bo w drodze do domu ona jeszcze poszła na kebaba...a ja stałam pod tą szybą (przy mrozie -12) i biłam się z myślami wejść czy nie..jak wejdę to zamówię....nie weszłam ufffff! :D
Tak w ogóle to kieckę szyła mi siostra (ta co upiekła ciacho w poście wczoraj) i tu chwalę się jej talentem - ja mam czarne włosy:)
Zaraz pyszna kawka, potem spin, bieżnia i wypasiona kolacja..........żyć nie umierać i o wagę się nie martwić:)
ZlotaTeczowka
28 stycznia 2013, 16:38Z Chodakowską ? Zazdroszcze :))