Hmm...
Motywacja to coś co napędza nas do działania. Niby to takie proste, ale skąd ją czerpać??
Ano właśnie. Tak się akurat składa, że w tym roku kończę 30 lat! Kiedyś powiedziałam sobie, że w wieku lat 30 chcę i będę wyglądać lepiej niż wtedy kiedy miałam 20 lat. Dziesięć lat temu była zupełnie inna moda, inne możliwości, wiele rzeczy nie było dla mnie w zasięgu ręki choćby ze względów finansowych (pracująca studentka samodzielnie się utrzymująca ma ograniczone pole do popisu w kwestiach finansowych). Obecnie jestem żoną, matką, kobietą pracującą świadomą swoich wad i zalet, wiem co powinnam nosić a czego unikać, ale nie o tym.
Wróćmy do motywacji! Mój mąż ostatnio wziął się za siebie. Zaczął biegać, wykupił w pracy kartę Multi Sport, wziął nawet udział w biegu na 10km i już zapisał się na następny. Podziwiam go za to samozaparcie. A ja ... hmm ... no cóż. Po tym jak półtora roku temu porzuciłam regularne ćwiczenia nie mogę się ogarnąć, sprzęgnąć czterech liter i ruszyć z kopyta! Jestem wiecznie marudna, niezadowolona, narzekająca, a wiem, że aktywność fizyczna jest lekarstwem na wszelkie wyżej wymienione przypadłości.
A zatem czas wziąć sprawy w swoje ręce! Mam możliwości (orbitrek, matę do ćwiczeń, strój sportowy i mnóstwo treningów w internecie), troszkę mało czasu i zdecydowanie zbyt mało chęci, ale skoro mój mąż może to ja tym bardziej!!! Trzymajcie kciuki!
pannacytrynka
3 kwietnia 2016, 09:20Trzymamy bardzo mocno!
AleksandraLipiec
3 kwietnia 2016, 14:37Dziękuję bardzo :) Mam nadzieję, że motywacja w osobie mego męża będzie wystarczająca bym zwlekła dupkę z kanapy :)