Waga ostatnio mnie nie lubi, cały czas pokazuje nie to, co trzeba :(((
Ja jej też!!!! Tzn. nie lubię!!!
Dzisiaj na rowerku zrobione 26 km i przetańczona godzina z księciem małżonkiem.
Pasza do godz 22, była jak najbardziej w porządku, ale skusiłam się na kawał pizzy swego wyrobu i piwko. Wszystko przez córcię, która przyjechała na chwilę do domu i miała takie życzenie.
Jutro ciężki dzień:
lekcje, rada ped., wywiadówka i próba chóru.
Jak wyjdę rano, to wrócę o 22. Chyba, że zdążę po lekcjach, bo mam tylko 3, pojeździć na rowerku...
- Pomoc
- Regulamin
- Polityka prywatności
- O nas
- Kontakt
- Newsletter
- Program Partnerski
- Reklama
- Poleć nasze usługi
© Fitatu 2005-24. Wszelkie prawa zastrzeżone.
Serwis stosuje zalecenia i normy Instytutu Żywności i Żywienia.
uleczka44
28 października 2009, 21:18takie dni mogą zwalić z nóg, a ja zawsze trochę zazdrościłam nauczycielom ich pracy - długich urlopów, małej ilości godzin - ot brak wyobraźni. Ale z drugiej strony można spalić w takim dniu wiele kalorii. Nawet pizzę.
fiocca
28 października 2009, 09:07oczywiscie,ze zdazysz,co masz nie zdażyc ;)
joanna1966
28 października 2009, 07:44Oj Alina - dzień MASAKRA - kupa ludzi wokół, kupa nasiadówek i kupa ruszania gębą!!!!!!! Życzę Ci duuuuuużo odporności i siły - tej dietetycznej przede wszystkim bo trudno w takim młynie nie skubnąć czego niedozwolonego!