Długo mnie tu nie było, a działo się, oj działo
Najpierw, w piątek byliśmy z księciem małżonkiem i dziedzicem w kinie na Imagine. Piekny film, polecam całym sercem.
Potem w sobotę ciężko pracowałam od 8 do 20 nad sprawdzianami szóstoklasistów.
Ale o 21 byłam umówiona na balety w Kolorowej z naszą Vitalijką Marleną1966.
Super babka, wyskakałyśmy parę kalorii, pogadałyśmy od serca i od cycka, zaplanowałyśmy ciąg dalszy.
Zrobiłam zdjęcie ręcami jej męża, ale moja komórka pogrubia, więc oto zdjęcie z pamiętnika Marlenki:
Jest dowód, żeby nie było to tamto
W niedzielę był ciąg dalszy sprawdzania a w poniedziałek padłam Jeszcze teraz bolą mnie wszystkie mięśnie. Nieźle musiałam być spięta. Dopiero dziś doszłam do siebie.
Waga w poniedziałek pokazała mi 88,3 kg, ale już dziś nie była taka łaskawa. Co się dziwić, jak dogadzałam sobie wczoraj za bardzo. Od czwartku zero rowerka, basen też tęskni już za mną. Nic to!!!
Dzisiaj starałam się już być grzeczna, zobaczymy co jutro waga na to. Wezmę to na klatę i powalczę dalej...
agsiag
17 kwietnia 2013, 07:38Fajnie, że jesteś! I widzę, że tworzy się grupa wsparcia w realu? A ja latem z jęzorem po Polsce i spać mi się chce jak nie wiem. Buziaki!