No to ja dziś już nic nie rozumiem Waga: 92,1 kg - 0,9 więcej niż wczoraj? Ostatnio tylko rośnie A mam wrażenie, że jem odpowiednio. Wczoraj nawet już nie objadałam się po próbie, tylko pomarańcza, mimo że książę małżonek kusił babeczką. Nie chcę zmniejszyć zbyt drastycznie jedzenia, szczególnie teraz przed świętami, wiadomo że nie będzie szans na ograniczone wkładanie do paszczy. Jak waga będzie tak wariować, to będę zmuszona wrócić do znienawidzonego liczenia kalorii
Wszystko mnie dziś boli. Najpierw był rowerek 42 km. Zwiększyłam trochę tempo pedalenia, bo kolano jakby lepsze. Potem próba 3 godzinna.
Dziś powtórka z rozrywki, tylko w innej kolejności. Pomiędzy wcisnę basen. Powinnam też trochę ogarnąć chałupę, ale nie mam na to ochoty. Pieprzę to, może odkurzę... albo i nie...
Święta, mówicie, nie cierpię każdych! Źle mi się kojarzą, mam złe wspomnienia z dzieciństwa. Chociaż powinnam zadbać, żeby moje dzieci takich nie miały. Chyba zadbałam... Teraz dzieci dorosłe, już nie muszę się tak starać. Odpuszczę do momentu, kiedy będą wnuki Chociaż powinnam jednak trochę sprzątnąć przed przyjazdem córki, ma alergię na kurz, sierść i inne trawy (ostatniej je jeszcze długo nie dokuczy). Ale skoro ze względu na psa musi brać tabletki, to pomoże jej też na kurz
I tym optymistycznym akcentem rozpocznę dzień, mimo wrednej wagi i śniegu za oknem połączonego z temperaturą -15 stopni (WTF?).
gabciask
23 marca 2013, 23:48podoba mi się Twoje podejście-hihi Ja też nie przepadam za świętami choć w domu były fajne,ale może masz rację jak będą wnuki to będziemy te fajne babcie;)
ilonol
23 marca 2013, 10:32I tak trzymaj.....grunt to pozytywne myślenie.....