Zażywam go od soboty :( Niestety mimo syropów z cebuli i innych domowych metod kaszel trzyma się dzielnie w przeciwieństwie do mnie nawet znalazł sobie towarzystwo w postaci kataru z zatok. W piątek jakaś taka słaba się zrobiłam i się poddałam. Ale tylko jeśli chodzi o kaszel, a nie dietkę. Chociaż tutaj też nie ma się czym chwalić. Zobaczymy jak jutro na wagę stanę.
W piątek byłam u kosmetyczki na pazurkach. Było przycinanie i malowanie. Tym razem mam Złotą Polską Jesień na paznokietkach. Zrobiłam nawet zdjęcie, ale jakość marna, więc na razie nie wstawię.
Jak wróciłam, to padłam. Zero ruchu:(
W sobotę odpracowywaliśmy 10 listopada. Zaplanowałam z klasą ognisko. Pogoda dopisała, było super. Nawet zaliczyliśmy szybki spacer. W końcu trzeba było na to ognisko dojść 4,5 km. Niestety z powrotem wracaliśmy samochodami, bo zjechali się rodzice do pomocy. A zjadło się 2 kiełbaski z rusztu i jakiś kawałek ciasta :(
Dzisiaj jakbym się już ździebko lepiej poczuła. No to od rana do roboty, do kuczni. Trzeba przerobić 2 wielkie kartony jabłek, które przywiozła mi koleżanka. Melduję, że z jednym się uporałam. Z drugim będzie łatwiej, bo tam same duże i szybko pójdzie. W tzw. międzyczasie robiłam po raz pierwszy w życiu pyzy ziemniaczane z mięsem, bo z księciem małżonkiem uznaliśmy, że to chyba taka nasza charakterystyczna potrawa polska.
A oto dlaczego wzięło nas na polską potrawę:
Książę małżonek realizuje projekt edukacyjny we współpracy z koleżanką z Argentyny. Oni nam dali przepisy na empanadas - ichnie pierogi pieczone w piekarniku, a teraz my mamy się zrewanżować. Pierwsze, co przyszło do głowy, to bigos. Ale niestety bigos bez kiszonej kapusty to nie bigos. Tam czegoś takiego nie znają a sami nie ukiszą. No to wpadlimy na pomysł (po konsultacjach z babciami i innymi krewnymi obu płci), że może być ta pyza. Narobiliśmy ich, napstrykaliśmy zdjęć, żeby wiedzieli jak to ma wyglądać. Całe szczęście, że na zdjęciach nie widać jak smakuje, bo wyszły gumowe gnioty ;) Ale wyglądało ładnie!
A może macie inny pomysł na typowe polskie danie?
Teraz zamiast iść spać, spakowałam księciunia na wyprawę na Węgry. Wyrusza za 2 godz. razem z całą ferajną nauczycielską i uczniowską w ramiach comeniusowej wymiany. Na cały tydzień zostaję sama z dzieckami :( Może uchudnę z tej tęsknoty?
Dziś wreszcie pojeździłam na rowerku. Nie wiem jak to wpłynie na moje zdrowienie, ale co nas nie zabije, to nas wzmocni!!
Rowerek: + 25 km = 796 km na równiku
- Pomoc
- Regulamin
- Polityka prywatności
- O nas
- Kontakt
- Newsletter
- Program Partnerski
- Reklama
- Poleć nasze usługi
© Fitatu 2005-24. Wszelkie prawa zastrzeżone.
Serwis stosuje zalecenia i normy Instytutu Żywności i Żywienia.
otulona
6 października 2008, 02:37z ziemniakami i duszoną kapustą, rosół z kury, GOŁĄBKI!!!!!! Włosi się zachwycali, to i Argentyńczycy umrą z zachwytu! I Łatwiejsze:) Nie usychaj. Tylko chudnij. Uściski.
ivenlos
6 października 2008, 00:44takie z miesem mielonym, jajkiem, rodzynkami i oliwkami jadlam, ale to byly czilijskie, czy argentynskie sa podobne? uwielbiam. pierogi ruskie:)) i barszcz czerwony albo zurek tak mi sie polska kojarza.