Szybko muszę coś napisać, bo mój pamiętnik taki jakiś zeszłoroczny. Wczoraj nie było siły na wpisywanie. Wróciłam po sylwestrze dopiero ok 21 do domku, po mile spędzonym dniu w towarzystwie przyjaciół. Dietkowo katastroffffffa, ale nie tylko to się liczy, no nie?!!! Dzisiaj waga sprowadziła mnie brutalnie na ziemię z tego bujania w obłokach. Przywaliła z ostrej amunicji: 88 kg!! Jakim cudem przez 2 dni 2 kg? Tyle pożarłam? Szok!!! Jeśli jutro będzie tyle, to niestety zmienię pasek. Na razie porozkoszuję się mniejszą liczbą ;)
Sylwester był bardzo udany! Sukienka sprawiła, że czułam się bardzo dobrze. (Zdjęcia zamieszczę póżniej, zgodnie z obietnicą.) Łącznie 8 godzin tańczenia, suuuuper! Nawet książę małżonek pochwalił, że się dobrze prowadzę.... w tańcu, hihi. A teraz właśnie zeszłam z rowerka, przez 35 km rozjeżdżałam posylwestrowe zakwasy. W międzyczasie naprawiłam, przy udanej pomocy księciunia, zepsuty pedał. Zatem mogę bez problemów zaginać wzdłuż równika :)
Wszycy robią jakieś postanowienia noworoczne, a ja...
Ja pójdę na żywioł! Przyjmę wszystko, co mi los przyniesie, co wcale nie znaczy, że się poddam jego woli. Nastawiam się na pozytywne wibracje i tej wersji będę się trzymać. Żadnych postanowień, bo później męczy mnie zgaga moralna, że czegoś znów tam nie dałam rady. Po co? Wystarczy ogólne założenie, że mam schudnąć, ok?!
- Pomoc
- Regulamin
- Polityka prywatności
- O nas
- Kontakt
- Newsletter
- Program Partnerski
- Reklama
- Poleć nasze usługi
© Fitatu 2005-24. Wszelkie prawa zastrzeżone.
Serwis stosuje zalecenia i normy Instytutu Żywności i Żywienia.
aniulciab
4 stycznia 2008, 07:03no ja niestety też należę do żarłoków :) trzymam kciuki za schudnięcie :)
laksa1960
3 stycznia 2008, 17:20kazda z nas prawie ma problemy wagowe po swietach i sylwestrze,ale teraz nic nie pozostaje jak ostro sie brac do dietkowania,zycze Ci abys osiagnela zamierzony cel,pozdrawiam Zosia<img src=https://vitalia.pl/resource/doggyg.gif>
otulona
3 stycznia 2008, 14:09Nie jest u mnie za różowo, ale wysuwam czułki w stronę pozytywnych wibracji najdalej jak mogę i czekam...
Azya
3 stycznia 2008, 12:01Z tym postanowieniem masz rację. Ja chcę tego samego, choć obietnic sobie nie składałam. Zazdroszczę Ci tych tańców..... Oj zazdroszczę.....
ViKta4
3 stycznia 2008, 10:26Święta prawda - ja też w tym roku stawiam na żywioł. Życzę powodzenia i dużego ubytku w tych niechcianych przez nas KILOGRAMACH.....
mychaszka
3 stycznia 2008, 10:02najważniejsze to nie przesadzać i znaleźć własną skuteczną metodę. mnie takie wypisanie postanowień mobilizuje (choć godzinę po ich napisaniu - jeden z pkt "nie bluźnić" - bluźniłam jak szewc - komputer mi strrrasznie wolno chodził, co zawsze doprowadza mnie do białej gorączki;), ale nie mam zamiaru się nie przejmować jak nie wyjdzie :) choć chciałabym w końcu dobrze się ze sobą czuć. widzę, że sylwester spędziłaś bardzo aktywnie - to super! a plan przejechania wzdłuż równika - ekstra! będę ci dopingować przy każdym kilometrze :) czekam na zdjęcia ;P miłego tygodnia ;***
wiesinka
2 stycznia 2008, 23:48Końcówka Twojego wpisu, -pod paskiem- bardzo mi się podoba....I to właśnie jest to...SUPER...POZDRAWIAM..........Przesyłam Ci 1000 uśmiechów...POWERA to masz niezłego Swojego...he he he..
stanpis1
2 stycznia 2008, 22:36WSZYSTKIEGO NAJLEPSZEGO W NOWYM ROKU
merlinka54
2 stycznia 2008, 22:34fajnie by było tak łatwo chudnąc jak łatwo się przybiera na wadze ...... Wanda
merlinka54
2 stycznia 2008, 22:32życzę sukcesów w odchudzaniu ..... trzymam kciuki... Pozdrawiam.Wanda
ewaneczka
2 stycznia 2008, 21:40A ja już u Ciebie jestem bo właśnie buszuje po Vitalii:) Myslę, że założenie masz wystarczające. Spokojnie, powoli, a będzie dobrze :) Ja owszem nauczyłam się inaczej jeść, co nie znaczy, że nie mam "bombowych" dni kalorycznych :). Oprócz tego, że schudłam, nauczyłam się cieszyć najmniejszymi drobiazgami. I teraz mi z tym dobrze:). Trzymam za Ciebie kciuki w tym Nowym Roku. Pozdrawiam