Wróciłam do pracy i nawet nie wiem kiedy minął tydzień. Ktoś majstrował przy czasie
Po imprezowym weekendzie nie mogę dojść do ładu z wagą: 86,4 kg
Czuję, że do piątku nie dam rady zrównać jej z paskową
Staram się, ale jakby trochę mniej. Wczoraj piekłam chleb, więc siedziałam trochę dłużej i niestety podjadałam: śliwki, winogrona, orzechy. Jedyny plus, że od poniedziałku zero słodyczy
W szkole jakaś masakra, nie ma czasu, żeby się wysikać: masa lekcji, testy diagnostyczne, zebrania różnych zespołów i nieustające dyżury na przerwach. A gdzie znaleźć czas na dopracowanie planów pracy?
laksa1960
8 września 2011, 14:09zazdroszczę Ci tej chęci i silnej woli w dietkowaniu ,wspaniale sobie radzisz ,gratuluję ,może do mnie dotrze troche Twojego samozaparcia i nareszcie zabiorę się za poważne dietkowanie,pozdrawiam Cię serdecznie Zosia
elasial
7 września 2011, 20:10zanim wejdziesz w inne obowiazki. Pewnie raz dwa się przyzwyczaisz!!!Pozdrawiam...
uleczka44
7 września 2011, 14:39Po takim przedłużonym urlopie o wiele trudniej się pozbierać. Odwykłaś od szkolnego gwaru, ale pomału, życie wróci na utarte szlaki. Ani się obejrzysz będą święta.
Karampuk
7 września 2011, 07:49a masz czas na uczenie ?? bo mzoe jest juz tez jak jest z lekarzami, masa pisaniny a brak czasu na pacjenta, a podobno w poprzednim systemie była biurokracja :-)
Karampuk
7 września 2011, 07:43moja zmywarka stoi w łazience:P