Dziś późno wstałam, bo wczoraj długo mi zeszło, zanim się położyłam, tym razem całkiem trzeźwa, bo robiłam za kierowcę. Poprzednie dwa wieczory były opiwkowane. Odkryłam w "Stokrotce" piwo bezalkoholowe lub raczej niskoalkoholowe inne niż Karmi i nie cierpiałam bardzo jak inni pili.
Napiszę trochę o festiwalu, bo do tej pory nie miałam kiedy.
W czwartek była inauguracja. Najpierw jak zwykle pitu pitu pod szkołą, pod pomnikiem Felka, potem przemarsz chórów i innych przez miasto do amfiteatru. Po drodze korowód zahaczył o Muzeum Nowowiejskiego, gdzie wszyscy zostali poczęstowani chlebem i solą
Po południu zostaliśmy zaproszeni, wraz z naszymi przyjaciółmi z Niemiec, którzy specjalnie przyjeżdzają co roku, żeby posłuchać (raz nawet sami wystąpili ze swoim chórem), na integracyjne ognisko dla wszystkich chórów do Tumian. Nie ma to jak mieć znajomości w komitecie organizacyjnym
W sobotę zaprezentowały się już tylko ostatnie 4 chóry. Więc skorzystaliśmy z okazji i wybraliśmy się na jeden z wielu koncertów towarzyszących festiwalowi. Pojechaliśmy do Bartąga, do ślicznego kościółka. Okazało się, że na godzinę o której miał się odbyć koncert, został zaplanowany ślub. Chórowi bardzo się to spodobało i zaproponowali, że po prostu swoim śpiewem uświetnią tę piękną uroczystość. Młoda para o niczym nie wiedziała. To był najpiękniejszy ślub w jakim uczestniczyłam i to nie tylko z powodu chóru, bo przecież wile razy ja sama z moim chórem śpiewałam innym chórzystom z tej okazji. Niesamowicie sympatycznie poprowadził całą uroczystość ksiądz. A mowa, którą wygłosił w ramach kazania, była tak ciepła i sympatyczna, że Niemcy, mimo, że nic nie rozumieli, to byli zafascynowali samą modulacją głosu, gestykulacją, tym, że wziął mikrofon do ręki i podszedł do młodych i gości i wręcz prowadził z nimi ciepłą przyjacielską rozmowę. Po tym, gdy młodzi wymienili się już obrączkami, poprosił ich rodziców, żeby mogli im podziękować, za to, że po prostu są, a oni są dzięki nim, dzięki ich miłości. A do tego jeszcze śpiew chóru i Ave Maria wykonane przez solistkę z chóru. Rewelacja!
Wieczorem - ogłoszenie wyników i koncert galowy. Już w zeszłym roku organizatorzy wymyślili świetną formułę prezentacji chórów. Wszyscy uczestnicy ustawieni są w kościele. Wykorzystane są w tym celu wszystkie balkony i wolne miejsca. W związku z tym w ławkach jest sporo miejsca dla widzów i słuchaczy. Po kolei, niezapowiadani zaczynają śpiewać. Wspaniałe wrażenie, gdy słychać śpiew, a nie wiadomo skąd. W tym roku śpiewano tylko utwory Nowowiejskiego, a trzeba przyznać, że chóry się postarały i wygrzebały ciekawe jego kawałki, a nie tylko Parce Domine, które jednak ma największą popularność wśród wykonawców. Z resztą nie ma się co dziwić, bo jest piękne. Dopiero potem jest ogłoszenie wyników i zdobywca Grand Prix może zaprezentować się jeszcze raz. Zwyciężył mój faworyt - chór Akolada z Bydgoszczy. Co roku na festiwal przyjeżdża najmłodszy i jedyny żyjący jeszcze, ponad 80 letni syn Feliksa, Jan z żoną Niną. Bardzo to sympatyczne z ich strony, bo oboje są już bardzo schorowani. Nawet na chwilę pokazali się na ognisku integracyjnym.
Po wszystkim pojechaliśmy do Mokin, gdzie nocują nasi przyjaciele i miło spędziliśmy wieczór przy piwku. Po północy przywiozłam wszystkich bezpiecznie do domu, mimo, że droga z Mokin do Barczewa jest tragiczna. Jechałam 30 km/h takie dziury i hopki są na niej. Ale w końcu nie spieszyło się nam
Dziś pospałam długo, potem odwiedziliśmy teściową, żeby opowiedzieć jej wrażenia z festiwalu, a teraz zabiorę się za jakiś obiadzik, potem prasowanko i wieczorkiem jakiś spacerek i rowerek, bo wczoraj nie było kiedy. Na basenie też nie byliśmy, nie dało się
Dietka tak sobie, ale staram się chociaż w ilości nie przesadzać.
ulaulka
18 czerwca 2011, 20:38..w ubiegłym roku mogłyśmy się spotkać i na wieczorku w Tumianach ( mam jeszcze talon na bigos!) i na koncertach. To znaczy, ja was widziałam, ale nie widziałałam Ciebie:) ale na pewno razem śpiewałyśmy "Hymn Warmi" :) Co do repertuaru z Feliksa, to nic dziwnego, ze Parce Domine robi furorę, bo jego pieśni marynistyczne były chyba prawzorem dzisiejszych tasiemcowych seriali. Co nie znaczy, że nie cenię :p
ulaulka
18 czerwca 2011, 20:38..w ubiegłym roku mogłyśmy się spotkać i na wieczorku w Tumianach ( mam jeszcze talon na bigos!) i na koncertach. To znaczy, ja was widziałam, ale nie widziałałam Ciebie:) ale na pewno razem śpiewałyśmy "Hymn Warmi" :) Co do repertuaru z Feliksa, to nic dziwnego, ze Parce Domine robi furorę, bo jego pieśni marynistyczne były chyba prawzorem dzisiejszych tasiemcowych seriali. Co nie znaczy, że nie cenię :p
wiosna1956
5 czerwca 2011, 20:01z przyjemnościa sobie poczytałam !!! pozdrawiam
bozenka21
5 czerwca 2011, 14:19Wow, zazdroszczę takich atrakcji. Też bym chciała, ale na razie mogę sobie tylko pomarzyć. A o bladość się nie martw, ja też wyglądam jak córka młynarza :)