Tytuł wpisu w pamiętniku odchudzania:
Wczoraj jednak przeholowałam
26 kwietnia 2007
A zaczęło się tak niewinnie. Trzymałam się dzielnie z dietkowaniem do obiadu. Ale potem dopadła mnie taka chcica na żarcie, że szok. Próbowałam zagryźć ją jabłkiem, potem drugim, zapić herbatką. Nic z tego. W końcu musiałam pójść do sklepu, bo sie folia aluminiowa skończyła do pieczenia, no i zakupiłam pierniczki w czekoladzie. Oczywiście diabełek na ramieniu wciskał mi ciemnotę, że to dla dzieciów i księcia małżonka, ale nie wytrzymałam i w rezultacie wciągnęłam chyba ze 4. Potem, ponieważ dalej chciałam coś mielić zębiskami, dorwałam się do żelaznej porcji wfli ryżowych. Zanim zasnęłam wciągnęłam całą paczkę - jakieś 350 kcal. Nic dziwnego, że dziś rano 83,7 kg. Jutro ważenie!! Wiem, to wszystko przez lenistwo, bo jakbym się wczoraj zmusiła do przejażdżki rowerkiem, byłoby inaczej. Cały tydzień zero ruchu! Wstyd!Proszę nakopać mi do dużej dupy, bo się należy!
ewaneczka
27 kwietnia 2007, 21:06pięknie, pięknie...co ja tu czytam, tyyyle słodyczy:)..oj nie ładnie. No i co ja mam Ci teraz zrobić?:)..taaa...teraz się mądrzę, ale jak sama kiedyś nie wytrzymam to będę potrzebowała Twoich kopniaczków:) Pozdrawiam i nie oglądaj się wstecz, tylko dalej walcz z kilogramkami
mychaszka
27 kwietnia 2007, 14:17... idzie... idzie... BUM!! :) ale ten był jeszcze słaby, bo na razie to taka mała reprymenda, hehe ;P nie przejmuj się, każdemu się zdarza. ja np prawie w każdy piątek jem palucha z makiem i przepysznym nadzieniem truskawkowym. no nie jestem się w stanie opanować, bo akurat w piątki mamy wszystkie zajęcia w tym samym budynku co jest kantyna i już od rana krążę i krążę koło niej i przeważnie moja silna wola robi sobie wolne a ja wyciągam 1,2zł i idę po palucha, mniam! nawet teraz mi ślinka cieknie, choć dziś akurat palucha nie kupiłam, ale tylko dlatego, że wcześniej zajęcia skończyłam, hehe;) dziękuję za życzenia i miłego weekendu życzę! ja również mam zamiar iść na rowerek, buziaki :***
jolakuncewicz
27 kwietnia 2007, 11:59Wielkie mi co .Taka dupcia 80 kg.No nie wygłupiaj się. Czasami jest taki dzień,że się chce .Widocznie organizm się domaga.Jeden dzień i basta!To do roboty i nie wspominaj, bo to i tak nic nie zmieni.Pozdrawiam cieplutko.Pa.
doomka
27 kwietnia 2007, 10:10ja ci nakopię ale i ty mnie! Ja mój ruch ograniczam do biegania z pracy do pracy, biegania w pracy i biegania z wózkiem dziecięcym. Nie wiem czy dużo spalam, ale źle mi bez siłowni. Wiosna kusi nie cenami, tylko żarciem!
balbina
26 kwietnia 2007, 21:39mnie tez sie nalezy, ostatnio mam niepohamowany apetyt na wszystko-pozdrawiam i zycze slonecznego i dietkowego weekendu :o)
AnetaaaM
26 kwietnia 2007, 13:08ale ty też musisz mnie walnąćbo ja też wczoraj sie nie popisałam wieczorem i tylko wstyd mi pozostał ......
ako5
26 kwietnia 2007, 11:10jakbym chciala Tobie nakopać to musiałabym najpierw sobie dowalic...Nasze odchudzanie to sukcesy i porazki ..niestety, ale bedzie dobrze. Przeciez odchudzasz się dalej, a wiec do dzieła!!!!!!!!!!!!!
siupacabras
26 kwietnia 2007, 10:24bo zasluguje sama czasami na kopy .Lepiej Ci bylo jak zjadlas te wafle i pierniczki ? Jesli tak , to wszystko OK . Nie ma sensu chodzic wscieklym i marzyc i slodkim , bo potem bys zjadla jeszcze wiecej . Z reszta wiesz , o czym pisze . Wyznaje zasade , ze raz kiedys mozna . Ale prosze teraz dzielnie troche czasu znalezc i na rowerku pojezdzic .Pozdrawiam .
Jana82
26 kwietnia 2007, 10:16a więc dostajesz kopa ode mnie na dobry początek :) Nie pozwalaj sobie na podjadanie i ćwicz (chociaż ja ostatnio ruchu też mam mało ;P). Trzymam za Ciebie kciuki i pozdrawiam. Oby po obiadku już Cię diabełek nie kusił ;)