Dzisiaj chyba po raz pierwszy w 100% zrealizowałam plan posiłków, bez żadnych zmian. To dzięki nowej wadze. Mogę wreszcie dokładnie sprawdzić, ile jem a nie tylko na oko. Zliczam też kalorie. Maksima miała rację, że waga zawyża ich liość. Nie szkodzi, niech zawyża. Dzisiaj nawet z zawyżaniem zmieściłam się w 1200 kcal. Jest nieźle, zobaczymy co na to waga łazienkowa powie w piątek. Może tak po rodzinie, też będzie dla mnie dobra?
Miałam kilka pytań o tę wagę. Otóż zamówiłam ją przez Allegro i zapłaciłam razem z przesyłką 85 zł. Przysłali bardzo szybko, bo płaciłam przelewem. Na razie jestem zadowolona :))
Chciałam kupić dzisiaj nowy dywan, bo stary już cosik przez Pućka sfatygowany: brudny i nadgryziony z jednej strony, która akuratnie schowana jest za sofą i za bardzo nie widać, no chyba, że ktoś się nachyli. Nawet zmobilizowałam księcia małżonka do wizyty w OBI i kicha. Nic porządnego, tzn. maskującego brud i niedrogiego (bo przecież najwyżej ze 2 lata wytrzyma) nie ma. A już miałam nadzieję, że czyszczenie dywanu sobie odpuszczę. Nic z tego.
Acha, w niedzielę znów ćwiczyliśmy tango i nawet jutro mamy w planie. Znaczy się książę małżonek wrócił do formy.
siupacabras
3 kwietnia 2007, 21:20PRZEZ TO ZIMNO CZLOWIEK MA CHCICE NA ZARCIE .ALE PO TYM LODZIE TEZ CIEPLEJ MI NIE JEST :-( OOOOOOO! TANCZYCIE TANGO ? ZMYSLOWO ,ZMYSLOWO .
labiryntus
3 kwietnia 2007, 07:54ja w pierwsze święto będę gościła pół rodziny, więc obawiam się pojadania... ale za to w drugie planujemy rowery, albo spacer. może pójdziemy nad rzekę na dłuuugą wyprawę. ma być wietrznie, więc może pobawimy się latawcami? do miłego! zazdroszczę ci tańczącego męża... mój ma wrodzony wstręt do tańca i nic nie da się z tym zrobić - niestety.