Raz w tygodniu chodzę na Zumbę, muszę powiedzieć, że początki były ciężkie, bo nie znałam kroków i czułam się zagubiona, już miałam zrezygnować, gdy na czwartych zajęciach zdarzył się przełom i w końcu zaczęłam łapać czaczę (a raczej zumbę :)). Czuję się po zajęciach doskonale, miło zmęczona, wytańczona i zawieram nowe znajomości (pozdrawiam Anię :)).
Mój kochany śmieje się ze mnie że czuję się jak diva a wyglądam naprawdę tak:
Ale ja się nie przejmuję i ćwiczę dalej :) Waga leci w dół, wczoraj się ważyłam, ale poczekam do oficjalnego ważenia w piątek!
Siła dziewczyny :)
szanelka
18 lutego 2014, 22:13fajne to - może spróbuję ??:):)