życie znów nabrało tempa. Stąd moja rzadsza obecność i mało wpisów w pamiętniku.
Odchudzam się nadal, nie poddałam się. Rezultaty diety nie są tak szybkie jak za pierwszym razem, ale czuję że mój organizm jest mocno rozregulowany i nie wie czy ta dieta, to nie mój kolejny chwilowy kaprys. Powolutku szukam z nim nici porozumienia.
Jedynny problem teraz stanowią weekendy. Wtedy zawsze wpada coś naprogramowego i po weekendzie mam często ok. 1,5kg nadwyżki. Drażni mnie to i muszę o to też zawalczyć, żeby była ciągłość spadków.
Odchudzajcie się z uśmiechem! i powodzenia
luise
8 marca 2011, 15:19gdyby miała jakiś patent na chudnięcie to pewnie bym z niego skorzystała, powiem ci, że i ja jestem na siebie zła za to, że niby jestem na diecie, a potrafię również bez mrugnięcia okiem zjeść coś wielce zakazanego tłustego czy słodkiego albo objeść się bez opamiętania, a potem się dziwić skąd te fałdki, czasem się zastanawiam czy nie powinno się najpierw uleczyć głowy, a dopiero potem sie odchudzać hihi... ale Aju - idzie wiosna i może być tylko lepiej !!!!! Minusem jest to, że za nic w świecie nie mogę przekonać się do ćwiczeń już od bardzo dawna i jedyna nadzieja w tym, że jak będę miała coś nowego to wtedy może zaczną cos działać.... chcę kupić hula hop i hulać ile wlezie moze jak się rozręcę na hula to i na steperek wskczę z zapałem ??? Jak znajdziesz jakąś receptę na zgrabne ciałko to daj znać, pa, i WSZYSTKIEGO NAJLEPSZEGO W DNIU KOBIET !!!!!!!!!!!!!!!!!!!
rubi06
2 marca 2011, 09:54I tak trzymaj! powoli do celu (o ludzie! ileż razy to powtarzam - głównie samej sobie ;)) - też mam zamiar znów powalczyć bo zrobiło się mnie niebezpiecznie duuużo ;) buźki
anuska1981
17 lutego 2011, 10:18I tego ci Aju życzę ja ostatnie tygodnie strasznie pofolgowałam i bardzo mi jest wstyd za to. Trzymam kciuki!!!!
kicia256
15 lutego 2011, 13:22Jakby nie weekendy dawno byłybyśmy laskami!!!!!!!!!! Ja nie potrafię ich ''wytępić'' i przez nie, nie chudnę,bo co zleci przez tydzień to w te dwa dni nadrobię wrrrrrrrrrrr
kamis79
15 lutego 2011, 12:06Jakoś musisz powalczyć z tymi wekhendami,ale nie szarżuj,bo skutek może być odwrotny.U mnie najgorzej,jak mąż w domu,to zupełnie mi nie idzie,bo on twierdzi,że nie ma co jeść i wszystko mi zjada,a potem zostają same śmieci :).Powodzenia Maju!
klemensik
15 lutego 2011, 08:58No właśnie u mnie jest dokładnie to samo:) Weekendy są zgubne ale takie kochane:)
bitniaczek
15 lutego 2011, 08:53prawda,ze za kazdym kolejnym razem jest ciezej i wolniej , ale warto Trzymaj sie kochaniutka!!
Ebek79
15 lutego 2011, 08:50To także moja zmora. Już myślałam, że mam to opanowane, że jak sobie z góry zaplanuję i pozwolę na jakiś wyskok, to będzie ok. Ale jeden wyskok prowadzi do drugiego i też zawsze mam sporą nadwyżkę.
luise
15 lutego 2011, 08:23a twój awatarek jest dziś jak najbardziej na miejscu bo na zewnątrz mróz okropny ale słonko na szczęście świeci... ja też się nie poddaję mimo upadku w tym tygodniu ale to była moja wina za dobrze mi szło i poszalałam raz, drugi + brak ćwiczeń i mam za swoje - od poniedziałku znów świadoma dieta i mam nadzieję na sukces oczywiście jak piszesz z uśmiechem na ustach, bo jak inaczej - na smutno to nic nie smakuje ;))) Aju, życzę powodzenia, dogadaj się z własnym organizmem, ja też ze swoim dziś poważnie pogadam, a jak się nie uda po dobroci to może jakos go nastraszę ?!?! całuski, pa
kateszka
15 lutego 2011, 08:04Weekendy.. ja mam teraz weekend co dnia... i strasznie się pilnuję, żeby nie siedzieć i szamać! Ale się uśmiecham!!! Powodzenia!!! Trzymam kciuki!
kamila19851
15 lutego 2011, 07:17najważniejsze, że jest tendencja spadkowa.. chociaż warto powalczyć w tymi weekendami, aby było lepiej... powodzenia