Wakacje się rozpoczęły, ba! już nawet kilka dni lipca przeleciało, a ja sie jeszcze mentalnie nie uwolniłam od pracy, szkoły, papierków, kłopotów z kompem i zawirowań dietetycznych.
Ostatnie dwa tygodnie to był mały kocioł - dni adaptacyjne w przedszkolu, koncerty na zakończenie roku, wypisywanie świadectw liczenie frekwencji i trochę innych mniej lub więcej ciekawych przedsięwzięć ;)
Dieta według vitaliowej rozpiski poszła w odstawkę, bo tylko wieczorami byłam w domu a w ciągu dnia jadłam co podeszło pod rękę lub nic nie jadłam. Tak więc mądre zwyczaje typu: jedz co 3-4 godziny, pij dużo wody nie obowiązywały. Piłam w locie jogurty milko (masakra kaloryczna a poziom sytości umiarkowany) podskubywałam drożdżówki bądź wcinałam jabłka, wodę piłam w przelocie, ale nie więcej niż litr dziennie no i bombonierki na zakoczenie roku.
Tak to sobie nagrabiłam - organizm zgłupiał doszczętnie a ja dostałam prezent plus 4 kg :((
Mam więc sobie swoje dwie siódemki na wadze i patrzę na nie z niedowierzaniem, a było tak pięknie (dwie szósteczki i smukła sylwetka)
Co do zmiany planów... hmmm... miał być urlop w górach a wyszedł niespodziewany zakup komputera tak więc motywacja na zgrabną urlopową sylwetke zmalała.
Miała być batalia o 10kg a zatoczyłam koło i jestem w punkcie wyjścia. Postanowiłam nie robić dalekich planów - dwa lata temu tak to się zaczęło chciałam schudnąć nie zakładając ile byleby ważyćmniej i wtedy wyszło ponad 20kg więc może i teraz bez planów za to starając się każdego dnia od nowa.
Musi się udać.
Więc nie pytajcie kiedy i ile? Czas pokaże.
patih
3 sierpnia 2010, 12:24ja myślę że to wina upałów
olinieczka
10 lipca 2010, 22:08Powodzenia!! Trzymam kciuki za dalsze sukcesy i tak już wiele osiągnęłaś - tylko pozazdrościć!! Życzę dalszych sukcesów :))
pinki1402
9 lipca 2010, 14:46trzymam kciuki, dasz radę...
anuska1981
7 lipca 2010, 10:21człowiek na każdym kroku musi sie pilnować bo tak łatwo stracić to nad czym się pracowało dłuuuugi czas!!! Głowa do góry Aju damy radę . Małymi kroczkami do celu!!!
MissHepburn
7 lipca 2010, 08:23kazdy kilogram na minusie jest super, a nie ma co się stresować i zakładać konkretnej ilości w konkretnym czasie :/ Przykro mi, ze się zrobiło takie 4-kilowe zawirowanie, ale to na pewno chwilowe, tak jak szybko przyszło, tak szybko ucieknie. Powodzenia :)
mamagia
6 lipca 2010, 22:51ja sama bez wsparcia vitalijek i diety proteinowej tkwiłabym dziś w punkcie wyjścia. Po sukcesie na diecie smacznie dopasowanej, gdzie schudłam 12 kg wydawało mi się, że już wiem o co tu chodzi. Niestety, złe nawyki wróciły a wraz z nimi 6 kg do przodu. Teraz bardzo pilnuję wagi i tego co jem. Nie chcę wrócić do przeszłości. Życzę ci wytrwałości i wiary, że może być pięknie, wcześniej czy później, ale pięknie. Pozdrawiam cieplutko, Gosia.
zarowka77
6 lipca 2010, 22:16i caly czas marze o 65 kg ;)) ale przynajmniej wiem co robic zeby nie tyc;) bujam sie i bujam;) wlasnie z biegania wrocilam, pot kapie po czole;))
marcelka55
6 lipca 2010, 22:13to trzymam kciuki. Ja chyba kompletnnie straciłam motywacje do czegokolwiek. Dół mnie dopadł na każdej płaszczyźnie i się z niego wygrzebac nie mogę
luise
6 lipca 2010, 22:07powodzenia, mam podobne plany dietetyczne i podobną wagę coś ok. 77 hihi.. a i wakacyjne plany też właśnie przechodzą remont... kto wie co jeszcze z tego wyniknie - wiem jedno szybko na wakacje nie pojadę bo udało mi się dziś wynegocjować ostatni tydzień sierpnia więc długie, gorące lato pełne pracy przede mną hihi, pozdrawiam i spełnienia planów życzę... no i zwolnienia obrotów wreszcie hihi
Desperatka75
6 lipca 2010, 22:05za to- wierzę w Ciebie bardziej niż w siebie! ha ha ha <img src="http://img189.imageshack.us/img189/4192/dobranocm.gif"> Buziak!
fisska
6 lipca 2010, 21:58i tak trzymaj! :)